• [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

    meni w średnim wieku, którzy znakomicie się bawili.
    Prawdopodobnie ich żony nawet nie wiedziały, gdzie
    mężowie się znajdują.
    Hałas był ogłuszający. Pół tuzina dziewczyn wyszło na
    pomost i zatańczyło kankana. Shane stał prawie pod nimi
    i doskonale widział, jak się w górze miotały. Były to jak
    zwykle przy takich widowiskach dziwki o bezczelnych
    twarzach, zbyt mocno umalowane i z farbowanymi wÅ‚o­
    sami. SkaczÄ…c wysoko w górÄ™ za każdym razem krzycza­
    ły i wrzeszałycz, jakby świetnie się bawiły, a publiczność
    głośno klaskała.
    StaÅ‚ przy barze przez pół godziny, oglÄ…dajÄ…c przedsta­
    wienie i uważnie wypatrujÄ…c Reggiego Steele'a. Za­
    mawiając trzeciego drinka zauważył, że człowiek, który
    go przyjmował przy wejściu, stoi na schodach i rozgląda
    siÄ™ po sali. Gdy spotkaÅ‚ wzrokiem Shane'a, zadrżaÅ‚ gwa­
    Å‚townie i zszedÅ‚ na dół. Shane obserwowaÅ‚, jak recepcjo­
    nista przeciska się między stolikami i znika w drzwiach
    obok sceny.
    W tym momencie rozległ się werbel i na estradzie
    pojawiła się szczupła figurka. Widownia wybuchnęła
    huraganem oklasków, a dziewczyna przedefilowaÅ‚a po­
    mostem i zatrzymaÅ‚a o parÄ™ stóp od Shane'a. Ich spoj­
    rzenia spotkały się, a na jej twarzy ukazał się zuchwały
    uśmiech. Była to Jenny Green.
    Puściła do niego oko, a Shane, skrywając zaskoczenie,
    pomachał jej ręką. Nosiła czarne siatkowe pończochy i
    mało co więcej. Strzępek złotego materiału wokół jej
    bioder miaÅ‚ stanowić jakieÅ› przykrycie, do czubków pier­
    si przyklejone były dwa złote kwiatki. Nad sceną zapadła
    kurtyna, ona zaś rozpoczęła przemowę.
    Był to standardowy numer kabaretowy. Słynne kobiety
    wszystkich wieków. Za każdym razem, gdy Jenny ogÅ‚a­
    szała nazwisko, kurtyna podnosiła się, ukazując nagi
    żywy obraz, na którym różne młode kobiety o obfitych
    kształtach robiły, co mogły, by udawać Ewę w rajskim
    ogrodzie, Helenę Trojańską i inne.
    Wszystko razem trwało z dziesięć minut, a każdą scenę
    widownia gorąco oklaskiwała. Gdy kurtyna opadła po raz
    ostatni, Jenny zakrÄ™ciÅ‚a siÄ™ w miejscu z rozÅ‚ożonymi ra­
    mionami i skłoniła głęboko. Z uśmiechem popatrzyła
    wprosi na Shane'a, a potem zawróciÅ‚a, pobiegÅ‚a po­
    mostem na scenę i znikła za kurtyną.
    Shane dokończył drinka i przepchnął się przez tłum do
    drzwi obok sceny. OtworzyÅ‚ je i wszedÅ‚ po paru schod­
    kach, prowadzÄ…cych za kulisy. JacyÅ› robotnicy z brygady
    scenicznej stali oparci o Å›cianÄ™, palÄ…c papierosy i roz­
    mawiając. Zupełnie nie zwrócili na niego uwagi, więc ich
    wyminął i poszedł wyżej żelaznymi schodkami.
    Dotarł do korytarza z drzwiami po obu stronach, a gdy
    nim szedł, jedne z nich otworzyły się. Usłyszał wybuch
    śmiechu i ze środka wyszła Jenny Green. Wyskoczyła tak
    szybko, że się zderzyli, a gdy spojrzała na niego, zrobiła
    zdziwionÄ… minÄ™.
    - Wszędzie na ciebie wpadam - zauważyła.
    Uśmiechnął się.
    - Musiałaś szybko się poruszać, aby zdążyć tu na swój
    numer.
    - Były tam jeszcze inne dziewczyny. Przyjechałyśmy
    razem taksówką. - Uśmiechnęła się łobuzersko. - Nie
    szukasz mnie przypadkiem, co?
    Potrząsnął głową.
    - Nie dzisiaj, Jenny. Szukam Reggiego Steele'a.
    Odwróciła się, wskazując dalszą część korytarza.
    - Ostatnie drzwi. Te z jego nazwiskiem. Nie możesz u
    h nie zauważyć. - Wyszczerzyła zęby. - Zobaczymy się
    pózniej, przystojniaku - powiedziaÅ‚a i wróciÅ‚a do gar­
    deroby.
    Wszedł jeszcze parę schodków wyżej i znalazł się na
    innym poziomie korytarza. PodÅ‚oga tutaj byÅ‚a grubo wy­
    cielona. Shane stanął przed drzwiami, na których złotymi
    lilerami wypisano nazwisko Steele'a.
    Przez chwilÄ™ wahaÅ‚ siÄ™, starajÄ…c siÄ™ zÅ‚owić jakiÅ› dzwi­
    ęk dolatujący przez na wpół otwarte okienko nad
    drzwiami, i potem wyczuł za sobą jakiś ruch i odwrócił
    siÄ™ szybko.
    Może dwie stopy, może trochÄ™ dalej za nim staÅ‚ wy­
    soki, szeroki w barach mężczyzna i przyglądał mu się.
    Ciemne falujące włosy wiły się w gęstych lokach nad
    jego czoÅ‚em, a prawy policzek przecinaÅ‚a poszarpana bli­
    zna, nadając mu szczególnie złowrogi wygląd.
    - Co jest grane, Jasiu? - zapytał.
    Shane zmierzyÅ‚ go wzrokiem od stóp do głów i od­
    powiedział chłodno:
    - Szukam pana Steele'a, Jasiu.
    W oczach człowieka pojawił się paskudny wyraz, więc
    Shane szybko zrobił zwrot, otworzył drzwi i wszedł do
    środka.
    Pokój był kremowo-złoty, a na wspaniałym kominku w
    stylu Adamów migotał ogień. Za biurkiem, zasypanym [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl