-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pewność, że nie dojdzie do pomyłki. Teraz jako moja żona
dostaniesz drugi klucz do tej szafy, abyś mogła dyspono
wać jej zawartością w czasie, gdy, na przykład, wyjadę na
obchód włości.
- Dziękuję ci za tak ogromne zaufanie, milordzie - od
powiedziała lekko zapłoniona Alayne. - Nie znam się jed
nak na tym. Moja wiedza jest nikła i raczej powierzchowna.
Arabski lekarz szybko wyjechał, a wiejskie zielarki nauczyły
mnie tylko najważniejszych rzeczy. Takich, które wie każda
dobra gospodyni.
- Mam księgę, napisaną przez mądrego opata, który
przez wiele lat był mi przyjacielem. Zawarte w niej są nazwy
wszystkich leków, wraz ze sposobem działania i odpowied-
nią dawką - wyjaśnił Ralph. - A poza tym nie chcę, żebyś
brała na siebie całą odpowiedzialność za leczenie chorych.
Chodzi jedynie o to, aby medyk z Banewulf za twoim przy
zwoleniem mógł korzystać z tej szafy. Powiadomię go, że
pod moją nieobecność ma się zwracać do ciebie.
Alayne popatrzyła na nazwy wypisane na pudełkach
i dzbankach. Niektóre z nich skreślono po arabsku. Tych
nie umiała przeczytać. Inne były po francusku i angielsku.
- Sporo to kosztowało - zauważyła mimo woli. Z zacie
kawieniem spojrzała na Ralpha. - Dajesz je wszystkim cho
rym, panie? Bez względu na urodzenie?
- Tak - odparł - ale jak wiesz, nie każdego da się wyle-
194
czyć. %7łycie i śmierć są w rękach Boga. Niektórzy sądzą, że
nie nam mieszać się w jego sprawy.
- Wiem. - Alayne wzdrygnęła się lekko. - Jeszcze raz
chcę ci podziękować za ufność, jaką we mnie pokładasz,
milordzie.
- Ty pierwsza obdarzyłaś mnie wielkim zaufaniem - po
wiedział z prostotą. - Nie umiałem inaczej ci się odwdzię
czyć. Musimy sobie wierzyć, Alayne. Z czasem staniemy się
szczerymi przyjaciółmi, a może kiedyś...
- Właśnie - szepnęła wzruszona. Niewiele brakowało,
aby w tej chwili pozbyła się wszelkich zahamowań i rzu
ciła w ramiona męża. Chciała uciec od hańby, w której
cieniu samotnie żyła przez tak długie miesiące. Jed
nak nie mogła mieć pewności, że sir Ralph ją napraw
dÄ™ kocha.
- Jeśli wybaczysz mi, szlachetny panie - dodała niewy
raznym tonem - to... to chciałabym powiedzieć ci już do
branoc". Miałam dziś dużo wrażeń...
- Oczywiście - odparł bez wahania. - Możesz wracać
do siebie. Pamiętaj jednak, że moje drzwi zawsze stoją dla
ciebie otworem. Przychodz, gdy będziesz smutna albo nie
szczęśliwa. Postaram się zaradzić twoim wszelkim troskom.
Chcę, żebyś czuła się tu jak najlepiej.
- JesteÅ› dla mnie za dobry, milordzie. - Alayne niewiele
myśląc, pocałowała męża w policzek i cofnęła się szybko.
- %7Å‚yczÄ™ ci spokojnej nocy.
- I ja tobie. - Ralph spoglądał za nią, kiedy przechodziła
przez środkowy pokój do swojej komnaty. Po chwili usły
szał zgrzyt zamykanego przejścia. Westchnął z głębi piersi.
195
- Zpij dobrze, milady, chociaż ty - powiedział do siebie.
Nie wiem, czy dzisiaj w ogóle zdołam zasnąć.
Zamknął drzwi apteczki i schował klucz do sakiewki
wiszącej u pasa. Potem wrócił do stołu i nalał sobie wi
na. Gruba ściana, dzieląca go od komnaty Alayne, tłumiła
wszelkie dzwięki. Mimo to widział oczami wyobrazni, co
się tam teraz działo. Alayne zdejmowała suknię, czesała się
przed lustrem, poprawiała pościel...
Była piękna i godna pożądania. Pragnął ją mieć dla sie
bie. Wiedział o tym już we Francji, ale teraz, kiedy ją po
znał bliżej, nabrał absolutnej pewności, że Alayne jest dla
niego stworzona.
To istne ucieleśnienie idealnej żony: czuła, mądra, uro
cza... Ach, gdybyż znał ją dawniej! Oboje uniknęliby nie
potrzebnego bólu i rozczarowania. A tymczasem... Ona
ciągle nosiła w sercu niezabliznioną ranę, on zaś nie potra
fił sobie poradzić z przygniatającym poczuciem winy.
Teraz, gdy znał już przeszłość Alayne, nie chciał narzu
cać jej się z miłością. Nie był też pewien, czy ona kiedyś
zdoła go pokochać. Przecież za sprawą okrutnego męża
dawno nabrała przekonania, że małżeństwo jest nieroze
rwalnie zwiÄ…zane z grzechem i cierpieniem.
Bardzo jej pragnął, lecz musiał uzbroić się w cierpliwość.
Przypomniał sobie pocałunek w dzień Bożego Narodzenia.
Wtedy myślał, że jest mu chętna - ale dzisiaj?
Berenice początkowo z uśmiechem czekała na jego piesz
czoty. Potem zaczęła się odwracać i drżeć, kiedy jej dotykał.
Nigdy jej nie skrzywdził, chociaż zdarzało się, że czasem ok
ropnie go złościła. Ale za to uczynił niejedną pokutę.
196
Nie chciał, żeby Alayne także go odepchnęła. Gdyby zo
baczył strach w jej oczach, serce pękłoby mu z rozpaczy.
Nie będę jej do niczego zmuszał. Wolę sam cierpieć ka
tusze. Wprawdzie jest moją żoną, ale obiecałem jej czułość
i opiekę bez żadnych zobowiązań. Dotrzymam słowa. Mo
że kiedyś sama da mi do zrozumienia, że chce, aby nasze
małżeństwo stało się prawdziwe.
Rozdział ósmy
Nazajutrz rano Alayne wstała bladym świtem. Zjadła
lekkie śniadanie we własnej komnacie i wezwała do siebie
Mornę Grey. Okazało się, że córka rządcy z ochotą przy
klasnęła zamiarom nowej pani.
- Od dawna uważam, że w majątku potrzebny jest spis
inwentarza - powiedziała. - Obawiałam się tylko, że nie
stety, sama sobie z tym nie poradzÄ™. Nie mam wystarczajÄ…
cej władzy i autorytetu, a żadna ze służących nie umie pi
sać, milady.
- Będziemy robić notatki na bieżąco, a wieczorem prze
piszę je na czysto do rejestru - odparła Alayne. - Przy
puszczam, że to zajęcie co najmniej na kilka tygodni, jeśli
doliczyć sprzęty i przedmioty, które znajdują się w rzadziej
używanych izbach i komnatach.
- Właśnie - zgodziła się z nią Morna. - Niektóre po
mieszczenia są wielkości alkowy i na ogół służą za pod
ręczny magazyn. Jestem pewna, że lady de Banewulf - mó
wię o matce sir Ralpha - przechowywała tam takie rzeczy,
o których nikt z nas nie ma pojęcia. W odróżnieniu od
198
niej, lady Berenice w ogóle tym się nie zajmowała. - Pokrę [ Pobierz całość w formacie PDF ] - zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- zambezia2013.opx.pl