-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Biros z miotłą w rękach sunie na kolanach po parkiecie do tańca, udając, że
gra na gitarze, a uczestnicy spotkania tańczą wokół niego.
O rany! Ktoś nastawił Johnny ego Hallydaya. Jeszcze pięć godzin męki
przy muzyce francuskiego Elvisa. To gorsze niż tortury fizyczne.
Pascal wzniósł wzrok do nieba, zasłoniętego dachem z azbestowych płyt,
i modlił się o wybawienie. Niebawem jego prośba miała zostać wysłuchana.
Kiedy Christian i Stephanie przyjechali do La Riviére, wezwani
telefonicznie przez Josette, na drodze między pocztą a kościołem zebrał się
już spory tłum. Twarze zebranych oświetlał blask płomieni, gdy przyglądali
się, jak strażacy walczą z ogniem. Christian przedostał się do pierwszego
szeregu, gdzie dostrzegł szczupłą postać Josette, która ze zgrozą patrzyła na
płonący budynek.
Gdzie Véronique? zawoÅ‚aÅ‚ jej do ucha, żeby przekrzyczeć szum wiatru
i płomieni. Wszystko z nią w porządku?
Josette odwróciła się do niego i wtedy zauważył na jej policzkach łzy.
Pokręciła głową, bo nie mogła dobyć głosu, i tylko wskazała płonący
budynek. Christian poczuł lęk w sercu.
Nie! Ogarnął spojrzeniem budynek: płonący dach, płomienie w oknach,
gÄ™sty dym wznoszÄ…cy siÄ™ w niebo. Véronique! ByÅ‚a tam, w Å›rodku.
Kiedy ruszył biegiem w kierunku ognia, nikt nie mógł go powstrzymać.
René Piquemal relacjonowaÅ‚ pózniej w barze, że to byÅ‚o tak, jakby widziaÅ‚o
się Christiana w czasach, gdy grał w miejscowej drużynie rugby pędził
w stronę kościoła jak jego idol, Chabal. Stephanie złapała go za rękę, ale
wyrwał się, a kiedy na jego drodze stanął jeden ze strażaków z Massat
i rozłożył szeroko ramiona, żeby go zatrzymać, odsunął go jednym ruchem
ręki. Nikt nie mógł mierzyć się z potężnym farmerem, zwłaszcza gdy ten
nabrał rozpędu.
Ale co innego wąż strażacki.
Gdy Christian był już prawie przy drzwiach płonącego budynku, stopa
zaplątała mu się w zwój węża rozciągniętego w poprzek drogi, i runął jak
długi kilka metrów od ognia, uderzając brodą o próg.
Stephanie zareagowała pierwsza. Podbiegła do bezwładnego Christiana,
chwyciła go za nogę i usiłowała odciągnąć od płomieni. Szybko przyłączył
siÄ™ do niej René z dwoma innymi mężczyznami i wszyscy razem zdoÅ‚ali
zawlec rosłego zastępcę mera na drugą stronę drogi, gdzie oparli go, wciąż
nieprzytomnego, o mur.
Christian& ? Stephanie pochyliła się nad nim i lekko uderzyła go
w twarz.
Uchylił powieki i coś wymamrotał. Potem potrząsnął głową i otworzył
oczy.
Véronique! zawoÅ‚aÅ‚. ChciaÅ‚ wstać, jednak René i Josette mu nie
pozwolili.
Przestań, Christian poprosiła Stephanie, gdy się wyrywał. Błagam,
przestań. To nie ma sensu.
I nagle Christian się uspokoił. Czy to widok pożaru, czy też łez w oczach
Stephanie, która rzadko płakała coś sprawiło, że osunął się na ziemię.
Opuścił głowę i zakrył twarz rękami, bo wreszcie sobie uświadomił, co się
wydarzyło. Wyrwał mu się cichy jęk.
Véronique nie żyje.
Jak przekazać tę wiadomość Annie?
Stracił wolę walki. Wstał niepewnie i oparł się o mur cmentarza, otępiały
na skutek szoku, nic nie widząc. I w dodatku słuch go mamił.
Co to było?
Gdy zwrócił twarz w kierunku, z którego wiał teraz wiatr, czyli od strony
Fogas, usłyszał to znowu.
Zauważył, że Stephanie też się odwraca i przekrzywia głowę, jakby
nasłuchiwała.
Tak, znowu, słabo, ale słychać.
Christiaaaan! Pomooocy!
GÅ‚os Véronique, który dobiegaÅ‚ zza nagrobka.
Słyszałaś? zwrócił się słabym głosem do Stephanie z gęsią skórką na
ramionach. To Véronique! WoÅ‚a mnie z& z&
Z kościoła! Głos dochodzi z kościoła!
Co masz& na myśli&
Véronique! zawoÅ‚aÅ‚a Stephanie. Nie byÅ‚a w mieszkaniu! Jest
w kościele! Pobiegła w głąb cmentarza.
Christian i René ruszyli za niÄ…. Dotarli do wielkich drzwi i wpadli do
środka kościoła, gdzie w świetle ognia trawiącego pocztę po przeciwnej
stronie drogi dostrzegli dwie postaci, leżące na podłodze. I jeśli Christian się
nie mylił, mniejsza z nich nie miała głowy.
Nie spieszyłeś się bardzo! wymamrotała postać na spodzie, ta z głową.
Véronique! wykrzyknÄ…Å‚ Christian z ulgÄ….
Nie wiedząc, czy się śmiać, czy płakać, padł na kolana, ostrożnie podniósł
pozbawioną głowy figurę świętej Herminy i odłożył na bok.
Moja noga jÄ™knęła Véronique. Chyba jÄ… zÅ‚amaÅ‚am.
WezwÄ™ karetkÄ™ zaoferowaÅ‚ siÄ™ René.
Wyjął telefon komórkowy i wyszedł z kościoła, żeby mieć lepszy zasięg,
gdy tymczasem do środka wbiegła Josette i inni.
Napędziłaś nam strachu zażartował Christian, ale w jego głosie słychać
byÅ‚o drżenie. ZdjÄ…Å‚ pÅ‚aszcz i delikatnie okryÅ‚ Véronique, która prychnęła.
Chcesz powiedzieć& mówiła z trudem że nie ochrzanisz mnie& za to,
że poszłam do kościoła& zamiast siedzieć w domu? Głowa opadła jej do
tyłu, a głos stał się słabszy. To do ciebie niepodobne. Czyżbyś tracił&
swoje socjalistyczne zasady?
Coś w tym rodzaju mruknął, gdy zemdlała.
Stephanie i Josette pochwyciły jego spojrzenie, gdy nieznacznie pokręcił
głową. Wszyscy zdawali sobie sprawę, że oddanie Kościołowi uratowało
Véronique życie. Ale na razie nie byÅ‚o potrzeby mówić biedaczce, że jej
mieszkanie spłonęło i straciła wszystko. Przyjdzie na to pora pózniej, gdy [ Pobierz całość w formacie PDF ] - zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- zambezia2013.opx.pl