• [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    Laura uśmiecha się do niego, a potem do Grace.
    - To znaczy, że mamy już wszystko, czego potrzebujemy do prawdziwych lekcji tańca
    klasycznego - mówi, wyciągając z torby płyty.
    - Mogę zostać i popatrzeć, jak ćwiczycie? - pyta Simon.
    - Jeśli chcesz... - odpowiada Laura, choć nie jest pewna, czy to dobry pomysł.
    Wkrótce okazuje się, że jej wątpliwości były słuszne. W obecności brata dziewczynka
    nie potrafi się skupić, a i Laura łapie się na błędach, których na pewno by nie popełniała,
    gdyby były z Grace same.
    Przerywa więc ćwiczenia i wyjaśnia to Simonowi. Chłopak wychodzi niechętnie, i to
    dopiero wtedy, gdy Laura obiecuje, że pozwoli mu zostać na lekcji, kiedy jego siostra nauczy
    się skupiać niezależnie od tego, czy jej się ktoś przygląda, czy nie.
    Kiedy po lanczu ona i Grace wychodzą z pokoju, żeby pójść na spacer, Simon zjawia
    się w korytarzu. Laura znów ma wrażenie, że nie jest to przypadek.
    I rzeczywiście nie jest.
    - Usłyszałem, że idziecie, więc pomyślałem, że może zagramy w tenisa - mówi Simon.
    - We trójkę? - dziwi się Laura.
    - Czemu nie? Taka wariacja debla, bez jednego zawodnika - odpowiada chłopak. -
    Jeśli dotąd nie grałaś w tenisa...
    Laura czuje się dotknięta, ale po chwili uświadamia sobie, że Simon ma przecież
    prawo przypuszczać, że nigdy dotąd nie miała w ręce rakiety tenisowej. Nianie raczej nie
    grywają w tenisa.
    - Grałam - mówi. - Nie wiem tylko, czy Grace ma na to ochotę.
    Simon patrzy na siostrę, a ta ochoczo kiwa głową.
    - Chyba nie mam odpowiedniego stroju  mówi Laura, która zaczyna się obawiać, że
    skompromituje się na korcie. Przez rok nie grała, a poza tym wciąż czuje zakwasy w
    mięśniach nóg.
    - Ja też nie. - Simon wzrusza ramionami. - Ale nie będziemy się tym przejmować.
    W pierwszym secie wygrywa z niewielką przewagą, ale w drugim już ma problemy.
    Przeciwniczki radzą sobie całkiem dobrze, wziąwszy pod uwagę to, że jedna ma
    dopiero sześć lat, a druga jest nianią.
    Dziewczyny wygrywają drugiego seta jednym punktem, a w trzecim Laura zdobywa
    tyle punktów, że po skończonym meczu chłopak patrzy na nią z niedowierzaniem i
    podziwem.
    - Trzeba było słuchać swojego kolegi - mówi Laura, uśmiechając się.
    - Jakiego kolegi?
    - Tego, który mówił, żeby nie zadzierać z nianią.
    16
    Czas wypełniony lekcjami tańca, próbami do Giselle i opiekowaniem się Grace mija
    tak szybko, że zanim Laura się spostrzega, do premiery przedstawienia pozostaje niecały
    tydzień. W dodatku zbliża się koniec roku szkolnego i musi się przyłożyć do nauki. Jakby
    tego było mało, coraz trudniej jest jej porozumieć się z Philem Terence'em, partnerem
    występującym w roli Alberta. Wszystkim udziela się przedpremierowe zdenerwowanie, ale
    nie każdy wyładowuje je na koleżankach i kolegach z zespołu, tak jak Phil, coraz częściej
    zrzucający na partnerkę winę za własne błędy. Na szczęście zarówno Julien Rousselin, jak i
    jego asystentka dostrzegają to i już kilka razy zwrócili mu uwagę.
    Laurę trochę to pociesza, ale zdaje sobie sprawę, w jak ogromnej mierze sukces
    przedstawienia zależy od atmosfery panującej w zespole, i wie, że jeśli Phil nie zacznie
    pracować nad swoimi humorami, atmosfera nie będzie najlepsza.
    W dodatku nie udało jej się ubłagać Lynn, żeby przesunęła jutrzejszą próbę,
    zaplanowaną na dwunastą w południe, na wcześniejszą godzinę. Laura musi więc zadzwonić
    do matki Grace i poinformować ją, że będzie się mogła zająć małą dopiero o czwartej.
    Perspektywa rozmowy z nieprzystępną panią Greenwood tak ją przeraża, że odkłada
    to z minuty na minutę. W końcu jednak uświadamia sobie, że po pierwsze, nie ominie jej to, a
    po drugie, musi zadzwonić jak najszybciej, żeby matka Grace miała czas na zmianę
    weekendowych planów albo znalezienie innej opiekunki. Wybiera numer i niespokojnie
    czeka, aż ktoś podniesie słuchawkę.
    Odbiera Jenny, która informuje ją, że pani Greenwood nie ma w domu. Laura
    wyjaśnia jej pobieżnie, o co chodzi, daje numer swojej komórki i prosi o jak najszybszy
    kontakt. Nie mija nawet pięć minut od chwili, gdy skończyła rozmowę, a już czuje wibracje w
    kieszeni dżinsów. Tak ustawiła komórkę, że jeśli dzwoni ktoś z numeru zapisanego w
     kontaktach , rozlega się sygnał, a gdy numer jest nieznany, telefon wibruje.
    Nerwowo wyjmuje komórkę z kieszeni, naciska przycisk ze słuchawką i przykłada ją
    do ucha, pewna, że zaraz zmrozi ją zimny głos pani Greenwood. Zamiast zimnego głosu pani
    słyszy jednak przyjemny, niski głos jej syna. - Jenny przekazała mi, że masz jakiś problem -
    mówi Simon. - To prawda. Ale ty mi w nim raczej nie pomożesz. - Skąd wiesz?
    - Simon, muszę porozmawiać z twoją mamą. - Nie ma jej, ale jeśli powiesz mi, o co
    chodzi, może coś wymyślę.
    W ciągu ostatnich tygodni, za każdym razem, kiedy przychodziła opiekować się
    Grace, trafiała im się okazja do rozmowy. Przy którejś z takich okazji Laura opowiedziała mu
    o przedstawieniu baletowym, w którym ma wystąpić.
    Nie jest pewna, czy chłopak nie puścił tego mimo uszu, więc na wszelki wypadek
    zaczyna wyjaśniać wszystko od początku. Simon przerywa jej po kilku słowach.
    - Pamiętam. Mówiłaś mi o premierze Giselle, która ma się odbyć w sobotę za tydzień.
    Jest jej przyjemnie, że pamięta i tytuł baletu, i datę premiery.
    - Rozmawiałem nawet o tym z mamą - ciągnie Simon. - Wspomniałem jej, że tego
    dnia raczej nie będziesz mogła się zaopiekować Grace.
    - Kłopot w tym, że jutro mam próbę, której nie udało mi się przesunąć, i również nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl