• [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

    uratować. A dziewczynka się dla nas nie liczy. Jednakże dla twojego spokoju ducha otoczymy
    ich obłokiem snu na czas, gdy będziesz się zmagał z otrzymanym zadaniem. Nie będą czuli bólu
    i ich stan się nie pogorszy. Obiecaj jednak, że jeśli udzielisz błędnej odpowiedzi, nie zażądasz od
    nas niczego więcej. Oddasz nam muszlę i się oddalisz.
    W głosie brzmiała stanowczość. Anand wiedział, że dalsze targi nie mają sensu.
     Przyrzekam  oznajmił.
    Zerknął na niebo. Czy mu się zdawało, czy na wschodzie już zaczynało jaśnieć? Skupił się na
    pytaniu; ostatniej próbie, której się nie spodziewał.
    NAJWIKSZA ZALETA
    Anand chodził tam i z powrotem po lodzie, pogrążony głęboko w myślach. Sporo czasu
    minęło, odkąd głos rzucił mu wyzwanie, każąc wybrać największą z cnót, i chmury na wschodzie
    nabrały wyraznej pomarańczowej barwy. Lada moment słońce uniesie złotą głowę nad szczyty
    Himalajów. I co wtedy? Co zrobić? Nie był ani o krok bliższy odpowiedzi niż godzinę temu.
     Uczciwość, wierność, współczucie  mruknął do siebie.  Co jest najlepsze?
    Spojrzał zdesperowany na Niszę. Leżała na zimnej stwardniałej ziemi. Jej twarz, blada i bez
    wyrazu, zdawała się jak z innego świata. Malował się na niej nieobecny wyraz jak na buzi Miry
    w dniach, gdy siostra tkwiła uwięziona wśród własnych wspomnień, zanim Abhajdatta ją
    wyzwolił. Przez moment myśli chłopca pobiegły ścieżką pamięci; zastanowił się, czy Mira o nim
    myśli, a jeśli tak, to z miłością czy z wyrzutem?
    Wiedział jednak, że nie może sobie pozwolić na luksus podobnych rozważań. Miał przed
    sobą zadanie. Od tego, czy zdoła je wykonać, zależał los jego towarzyszy. Głos z góry obiecał, że
    stan Niszy nie pogorszy się do wschodu słońca. Mimo to Anand otulił ją płaszczem. %7łałował, że
    nie może spytać dziewczynki o zdanie. Była bystra i często dostrzegała rzeczy dla niego
    niewidoczne. Przez całą drogę była dobrą towarzyszką, odważną i wytrwałą, gdy on upadał na
    duchu. Powinienem jej to powiedzieć, kiedy mogłem, zamiast okazywać gniew, zazdrość
    i niecierpliwość, pomyślał z bólem.
    Ichneumon leżał na kamiennym stopniu; również on trwał pogrążony w głębokiej
    nieświadomości. Gdyby tylko chłopiec miał przy sobie Abhajdattę! Wiedziałby od razu, jaka jest
    największa zaleta. Lecz wtedy nie byłoby po co przeprowadzać tej niesprawiedliwej próby.
    Zostaliby przyjęci w dolinie z otwartymi ramionami. Siedzieliby teraz na uczcie, jedząc parujący
    ryż i dal, pieczone ziemniaki, gorące pulchne puris, nie wspominając o rozpływających się
    w ustach, nasączonych słodkim syropem gulab dżamuns oraz...
    Dość!  rozkazał swojemu nieposłusznemu umysłowi. Skup się na problemie! Abhajdatta nie
    może ci pomóc w tej chwili, ale po drodze nauczył cię tak wielu rzeczy. Na pewno wspominał
    o trzech zaletach... Lecz choć chłopiec wytężał pamięć, nie mógł sobie nic przypomnieć.
    Zcisnął w dłoni muszlę. Wiem, że nie możesz mi pomóc. To moja próba i muszę ją przejść,
    powiedział w myśli. Lecz jeśli zawiodę, zaopiekuj się Abhajdatta i Niszą. Nie pozwól, by ich tu
    zostawiono na pewną śmierć.
    Tak jak się spodziewał, muszla nie odpowiedziała, wydało mu się jednak, że poczuł, jak
    przez jego zgrabiałe dłonie przepływa fala współczucia, ogrzewając je na chwilę. Którą cnotę
    wybrałaby muszla? Pewnie opowiedziałaby się za uczciwością  zawsze przemawiała do Ananda
    szczerze i otwarcie. A może nie będąc człowiekiem, nic nie wiedziała o ludzkich zaletach?
     Wiem dość, by wybiegać myślą dalej, niż sądzicie  odezwała się enigmatycznie. Lecz
    choć chłopiec czekał na coś więcej, nie wyjaśniła, co ma na myśli.
    Którą cnotę wybrałaby Nisza?  zastanowił się Anand. Niełatwo było odgadnąć; nastroje
    dziewczynki zmieniały się co chwila. Lecz pewnie opowiedziałaby się za wiernością. Trwała
    u jego boku i narażała życie, by pomóc mu w pomszczeniu Abhajdatty. A mistrz? Był dla nich
    taki dobry, że z pewnością wybrałby współczucie. Chociaż nie, odznaczał się również
    wiernością. Mógł ocalić własną skórę wiele razy, jak mu to drwiąco wytknął Surabhanu. Tamtej
    nocy, gdy przyszedł do nich w postaci ichneumona, mógł zabrać muszlę i uciec do Srebrnej
    Doliny, lecz pozostał z Anandem i Niszą. Zawsze też był uczciwy; nigdy nie bagatelizował
    niebezpieczeństw, z którymi miały się zmierzyć dzieci, nigdy nie udawał wszechmocnego.
    Chłopiec wpatrywał się w zwierzątko, licząc na jakiś znak, lecz leżało nieruchomo jak martwe.
    Wyrazniej niż kiedykolwiek dotąd Anand uświadomił sobie, że jest zdany tylko na siebie i musi
    wykorzystać własny rozum, by ocalić siebie i przyjaciół.
    Właśnie wtedy złoty łuk słońca wychynął ponad skały od wschodniej strony.
     Już świt, Anandzie  rozbrzmiał głos z głębi góry.  Czekamy na twoją odpowiedz. Którą
    z cnót wybrałeś?
    Chłopiec poczuł, że wielki ciężar przytłacza mu serce. Czas się skończył, a on nie znalazł
    rozwiązania. Wyjął muszlę, by spojrzeć na nią po raz ostatni, wiedział bowiem, że będzie się
    musiał z nią rozstać. Przesunął palcem po gładkiej powierzchni, podziwiając, jak pięknie różowe
    wnętrze współgra z bielą zewnętrznej powierzchni. Gdyby tylko umiał odgadnąć, co znaczyły jej
    słowa:  Wiem dość, by wybiegać myślą dalej, niż sądzicie . Nie ośmielił się spojrzeć na śpiących
    przyjaciół. Obawiał się, że nie zdołałby wówczas powstrzymać łez, a nie chciał płakać przed
    bezlitosnym sędzią czekającym na jego odpowiedz.
    Choć przepełniały go żal i niepokój, stanął prosto i popatrzył na szczyt strzegący wejścia do
    Srebrnej Doliny. Przycisnął muszlę do piersi, by dodać sobie otuchy, i ostatni raz poczuł, jak
    przenika go fala bijÄ…cej od niej mocy.
     Nie wybrałem żadnej z trzech cnót  oznajmił.
     Dlaczego?
    Czy w głosie brzmiała złość? Trudno stwierdzić, bo pozostał równie monotonny jak dotąd.
     Twoim zadaniem było dokonać wyboru. Musisz zdecydować!
    Chłopcu zaschło w gardle ze strachu, lecz pokręcił głową.
     Nie mogę wybrać tylko jednej. Wszystkie trzy są ze sobą związane; żadna nie może istnieć
    bez pozostałych. Bez jednej inne tracą wartość. Uczciwość bez współczucia staje się zbyt
    okrutna, by przynieść cokolwiek dobrego. Współczucie bez wierności zmienia się w bezsilność,
    bo nie służymy pomocą tym, których kochamy. Wierność bez uczciwości może sprawić, że damy
    się zwieść złemu człowiekowi lub złej sprawie.
    Umilkł, lecz od góry nie dobiegła żadna odpowiedz. Jak ma wyrazić lepiej swoje myśli?
    Spojrzał na magiczną muszlę w swojej dłoni. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl