-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tabby nie mogła czytać w jego myślach. Wiedziała tylko, że niespodziewanie
zamilkł. Odłożyła słuchawkę, nim odezwał się ponownie. Nie umiała przewidzieć, czy
jej ukochany ma jeszcze coś do dodania. Mniejsza z tym. Udawała, że ją to nie
obchodzi.
Usiadła przy biurku i rozłożyła książki, by przygotować się do zajęć. Lubiła
uczyć; wykłady z antropologii były dla niej wyzwaniem. To pasjonująca dziedzina.
Wymagała uczestniczenia w pracach archeologicznych oraz w dalekich wyprawach.
Uczeni, którzy nie zadowalali się pracą w przytulnych bibliotekach, musieli dbać o
kondycję. Wyjazdy stwarzały wiele trudności, ale dawały ogromną satysfakcję.
Tabby z pasją odkrywała tajemnice dawnych ludów i cywilizacji. Jako
studentka szybko odkryła, że antropologia kulturowa to jej ulubiony przedmiot. Po
dyplomie chciała wykładać tę dziedzinę. Nie zwlekała z ukończeniem studiów. Ciężko
pracowała, by zdobyć upragnioną posadę. Nie miała czasu na życie towarzyskie.
Przesiadywała w bibliotekach, prowadziła zajęcia, biegała po muzeach i galeriach
prywatnych kolekcjonerów. Antropologia wypełniła jej życie. Nick był jej największą
miłością, ale praca w ukochanej dziedzinie znaczyła niemal tyle samo. co tamto wielkie
uczucie. Z przerażeniem myślała, że może stracić posadę. Dopiero teraz, gdy pojawiło
się zagrożenie, odkryła, że tytko na uczelni czuje się jak ryba w wodzie.
Żałowała, że nie ma pojęcia o metodach stosowanych przez detektywów!
Mogłaby przeprowadzić śledztwo na własną rękę. Jako dyletantka, musiała polegać na
Nicku. Tylko on mógł ją uwolnić od podejrzeń. Im prędzej tego dokona, tym szybciej
wróci do Houston. Tabby skrzywiła się. Wcale nie chciała, by ukochany mężczyzna
opuścił Waszyngton; lepszy wstyd i poczucie winy niż rozstanie na zawsze. Musiała
jednak być realistką. Teraz, gdy Nick zaspokoił ciekawość i pożądanie, nie mogła
liczyć, że ją pokocha.
Zgasiła światło i położyła się spać. Miała nadzieję, że rano zobaczy cały świat
w jaśniejszych barwach.
ROZDZIAŁ SIÓDMY
Tego dnia Tabby miała kilka wykładów. Od pamiętnego incydentu w parku
minęły trzy dni. Dziewczyna doznawała chwilami wrażenia, że wszyscy wiedzą, jak
nisko upadła; zupełnie jakby widzieli ją tam, w parku.
61
r
r
Daniel przyszedł do sali wykładowej, gdy Tabby skończyła zajęcia.
- Żałuję bardzo, że ściągnąłem do nas tego reportera. To chyba pogorszyło
sprawę - mruknął ze skruszoną miną.
- Trudno - odparła bez przekonania. - Fatalny zbieg okoliczności. Nie zrobiłeś
tego umyślnie.
- Tabitho... - zaczął niepewnie, jakby szukał właściwych słów. - Poprzednio bez
powodzenia szukaliśmy odpowiedniego pierścionka zaręczynowego. Może trzeba
zajrzeć do innego jubilera.
Tabby uznała, że nadarza się jej doskonała sposobność, by załatwić trudną
sprawę; natychmiast ją wykorzystała.
- Danielu, ogromnie mi przykro, ale nie wyjdę za ciebie.
- Dlaczego? - zapytał, marszcząc brwi.
- Po prostu... nie mogę. - Pochyliła głowę. - To nie był dobry pomysł.
- Tabitho, posądzenie o kradzież...
- Nie w tym rzecz, Danielu. Po prostu nie pasujemy do siebie - odparła ze
smutkiem. - Będę ci, rzecz jasna, pomagała w pisaniu książki. To chyba oczywiste.
Niestety, małżeństwo nie wchodzi w grę. Przynajmniej nie teraz.
- Nadal chcesz ze mną pracować?
Tabby pomyślała z goryczą, że zerwane zaręczyny mniej obchodzą Daniela niż
ukochane dzieło. Nick miał rację, mówiąc, że kolega świadomie wykorzystuje ją do
swoich celów. To egoista nie znający szczerych i głębokich porywów serca. Przed
chwilą miała tego dowód.
- Oczywiście.
- To wspaniale. - Daniel zatarł ręce. - Później do ciebie zadzwonię.
Ruszył ku drzwiom. Nagle odwrócił się, jakby coś go zaniepokoiło.
- Ty i Reed... Nic was nie łączy, prawda?
- Nie - odparła, podnosząc głowę. - Nick to podrywacz. Unika trwałych
związków.
- Rozumiem - odparł Daniel, spoglądając na nią badawczo. - Zadzwonię do
ciebie wieczorem w sprawie przypisów do następnego rozdziału.
- Doskonale. Czekam...
Nim skończyła mówić, Daniel wyszedł, pogwizdując wesoło.
Tabby zebrała notatki i powlokła się do gabinetu. W korytarzu spotkała
62
r
r
dziekana.
- Mam pani do zakomunikowania przykrą nowinę. Wiadomość o drugiej
kradzieży trafiła do prasy. Rada wydziału postanowiła zawiesić panią w obowiązkach
służbowych... oczywiście tylko czasowo, póki sprawa się nie wyjaśni. Widzę, że
skończyła już pani wykłady. Proszę jechać do domu. Będzie pani miała kilka dni
wolnego. - Odwrócił wzrok, by nie patrzeć na zmienioną twarz Tabby. - Poproszę o
zastępstwo jednego z pracowników instytutu antropologii.
- Sądzi pan. że jestem złodziejką? - zapytała z ponurą miną.
- Ależ nie - odparł. - Proszę się nie martwić. Wszystko będzie dobrze.
Wymuszony uśmiech dziekana nie dodał jej otuchy.
- Doskonale. Będę czekała na pański sygnał. Postaram się unikać dziennikarzy.
Zapewniam, że jestem bez winy - oznajmiła z godnością. - Gdybym chciała coś ukraść
dla zysku, wybrałabym złote ozdoby z Troi albo wysadzaną drogimi kamieniami broszę
z hiszpańskiego galeonu. Sumeryjska ceramika ma dużą wartość tylko dla historyków i
antropologów.
- Tak, moja droga. - Dziekan popatrzył Tabby prosto w oczy. - Wziąłem pod
uwagę ten aspekt sprawy. Oczywiście, ma pani rację. Tylko doświadczony kolekcjoner
doceniłby te przedmioty. Niestety, mamy nóż na gardle.
- Tak, wiem - odparła ze smutkiem. - Oby tylko udało się przekonać
dziennikarzy do naszej wersji.
- Ja również bardzo bym tego pragnął.
Tabby opuściła budynek i ruszyła w stronę parkingu. Miała nadzieję, że
odjedzie, nim dopadną ją natrętni reporterzy. Po raz pierwszy w życiu czuła się aż tak
podle. Najwyraźniej miała teraz złą passę. Pozwoliła się uwieść Nickowi; możliwe, że [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] - zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- zambezia2013.opx.pl