-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wystawny posiłek. Cztery postne dni zrodziły tęsknotę za czymś smakowitym.
WkÅ‚adaÅ‚ wÅ‚aÅ›nie do ust kawaÅ‚ek wyjÄ…tkowo dobrze sporzÄ…dzonej fÅ‚Ä…dry à la Jeanette,
kiedy spostrzegł wchodzącego Juliusa. Zaczął wesoło wymachiwać jadłospisem, czym
wreszcie zwrócił uwagę Amerykanina. Na widok Tommy ego oczy wyszły mu niemal na
wierzch. Szybko podszedł i chwyciwszy jego rękę, zaczął nią potrząsać ze zdecydowanie
nadmiernym wigorem.
Na Jowisza! wykrzyknÄ…Å‚. Czy to ty, czy nie ty?
Z krwi i kości ja. Niby dlaczego nie?
Pytasz dlaczego nie! Człowieku, czy ty nic nie wiesz? Nie wiesz, że już zostałeś uznany
za zmarłego? Za kilka dni mielibyśmy uroczystą mszę żałobną za twoją duszę.
A któż to myślał, że nie żyję?
Tuppence!
Prawdopodobnie przypomniało się jej powiedzenie, że dobrzy ludzie umierają młodo.
Chyba musi być we mnie jakaś cząstka zła, skoro przeżyłem. A gdzie może być teraz
Tuppence?
W hotelu jej nie ma?
Nie. W recepcji powiedziano, że właśnie wyszła.
Może po zakupy. Mniej więcej przed godziną podwiozłem ją tutaj. Ale słuchaj no! Nie
mógłbyś pozbyć się tej twojej brytyjskiej flegmy i wszystko mi opowiedzieć? Coś ty, na
miłość boską, robił przez ten cały czas?
Jeśli tu jadasz powiedział Tommy to zamów od razu. Moja opowieść będzie
długa.
Julius usiadł, skinął na kelnera i złożył zamówienie. Następnie zwrócił się do Tommy ego.
No to strzelaj! Przypuszczam, że miałeś parę przygód.
Tak, parę odparł Tommy skromnie, po czym wdał się w ich opis.
Julius słuchał jak zaklęty, zapominając zjeść połowy podanych mu potraw. Po zakończeniu
opowieści uśmiechnął się i odetchnął głośno.
Wspaniale, brawo, Tommy! Słuchałem tego, jakby mi czytano sensacyjną powieść.
A teraz ty mi opowiedz, co się tutaj działo? zażądał Tommy, sięgając po
brzoskwiniÄ™.
No cóż& My też mieliśmy kilka przygód&
Julius przejął rolę narratora. Zaczął od swej nieudanej wyprawy do Bournemouth, opisał
powrót do Londynu, zakup samochodu, wzrastający niepokój Tuppence, wizytę u sir Jamesa i
wreszcie sensacyjne wydarzenia ubiegłej nocy.
No dobrze, ale kto ją zabił? dopytywał się Tommy. Zupełnie nie mogę tego
zrozumieć.
Doktor przekonał siebie, że to ona sama odparł oględnie Julius.
No a sir James? Co on sÄ…dzi?
Jako prawniczy geniusz milczy jak ostryga. Wszystko, co mówi, to: w zasadzie , z
zastrzeżeniem i być może .
Julius powrócił do szczegółów porannych wydarzeń.
Straciła pamięć, powiadasz? powiedział Tommy w zamyśleniu. Teraz rozumiem,
dlaczego tak przedziwnie na mnie patrzyli, kiedy wspomniałem, że chcę ją wypytać. To było
moje drobne potknięcie. Ale skądże mogłem wiedzieć&
Nie natrafiłeś na żaden ślad, gdzie może teraz być Jane? Tommy przecząco pokręcił
głową.
Nie pisnęli ani słowa. Może głupio postąpiłem, że nie naciskałem mocniej.
Zrobiłeś, co można. I masz szczęście, żeś się od nich wyrwał. Niczego sobie nie
wyrzucaj. Blefowałeś wspaniale. Z podziwu wyjść nie mogę, jak tyś to wszystko z miejsca
wymyślił.
Byłem w takich opałach, że musiałem coś wykombinować.
Po chwili milczenia Tommy powrócił do sprawy śmierci pani Vandemeyer.
Nie ma wątpliwości, że to był chloral?
Chyba nie. W każdym razie nazwali to zatrzymaniem akcji serca w wyniku
przedawkowania środka nasennego. Coś w tym stylu. I bardzo dobrze. Dochodzenie
przyczyny zgonu, i to w dodatku publiczne, byłoby nam w tej sytuacji zupełnie nie na rękę.
Myślę, że Tuppence i ja, a nawet bardzo zasadniczy sir James, mamy jedno i to samo
podejrzenie&
Pan Brown? zgadł Tommy.
Oczywiście.
Pan Brown jednak nie fruwa powiedział w zamyśleniu Tommy. Nie widzę
sposobu, w jaki mógłby dostać się do mieszkania i potem z niego wyjść.
A co byś powiedział o przekazywaniu myśli na odległość? O wysłaniu magnetycznej
fali, która zniewoliła panią Vandemeyer i kazała jej popełnić samobójstwo?
Tommy spojrzał na Juliusa z podziwem.
Masz pomysły! Kapitalne! Niezła jest też ta twoja frazeologia. To jednak nie dla mnie.
Ja poszukuję pana Browna z krwi i kości. Sądzę, że młodzi i utalentowani detektywi powinni
ruszyć do pracy, zbadać każdy pyłek i narobić sobie guzów od pukania się w czoło, aż znajdą
rozwiązanie zagadki. Jazda, jedziemy na miejsce zbrodni! Jaka szkoda, że nie ma tu
Tuppence. Hotel Ritz stałby się sceną rozczulającego powitania.
Kolejne pytanie w recepcji przyniosło odpowiedz, że Tuppence jeszcze nie wróciła.
Może jednak sprawdzę na górze zaproponował Julius. A jeśli jest w moim
saloniku? Czasami go używa.
Ruszył do windy.
Niespodziewanie Tommy usłyszał cieniutki głos obok siebie:
Ta pani& to chyba pojechała pociągiem, sir&
Ze co? Tommy obrócił się i zobaczył stojącego obok chłopca, który zrobił się
czerwony jak piwonia.
Wsiadła do taksówki, sir. I słyszałem, jak powiedziała kierowcy, żeby szybko jechał na
dworzec Charing Cross.
Chłopak w mundurku pikolaka zachęcony spojrzeniem Tommy ego ciągnął dalej:
Już przedtem wiedziałem, że chce jechać pociągiem, sir. Kiedy poprosiła o rozkład jazdy&
Kiedy o ten rozkład prosiła? przerwał mu Tommy.
Zaraz potem, jak jej zaniosłem telegram, sir.
Telegram?
Tak, sir.
O której to było?
Około wpół do pierwszej, sir.
Opowiedz mi wszystko dokładnie. Chłopiec wziął głęboki oddech.
Zaniosłem telegram pod numer 891. Ta pani tam była. Otworzyła telegram i taka była
zadowolona, że aż krzyknęła. A potem wesoło powiedziała: Przynieś mi zaraz rozkład jazdy. [ Pobierz całość w formacie PDF ] - zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- zambezia2013.opx.pl