• [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

    z odrapanego betonu.
     Trzymaj się z daleka  mówi, kiedy Chevette podchodzi na odległość
    pięciu stóp. Nie tak głośno jak samochód, ale równie poważnie.
    Pod warstwą napylonej imitacji rdzy i zręcznie poprzylepianej taśmy izolacyj-
    nej, geometria pustej w środku ramy z węglowego włókna sprawia, że uda Chevet-
    te zaczynają drżeć. Przesuwa lewą rękę przez pętlę identyfikującą za siodełkiem.
    Słyszy cichy podwójny trzask zwalnianej blokady cząstkowej i w następnej chwili
    już siedzi na rowerze i jedzie.
    Nigdy nie czuła się lepiej, niż gnając poplamioną olejem rampą na zewnątrz.
    Rozdział 4
    Miejsca pracy
    Współlokator Rydella, Kevin Tarkovsky, miał kość przewleczoną przez nos
    i pracował w butiku windsurfingowym nazywanym  Tylko mi dmuchaj . W po-
    niedziałek rano, kiedy Rydell powiedział mu, że przestał pracować dla IntenSe-
    cure, Kevin zaproponował, że znajdzie mu pracę w handlu, coś związanego ze
    sportem.
     Zasadniczo masz odpowiednią budowę  rzekł Kevin, spoglądając na na-
    gi tors i ramiona Rydella. Ten wciąż miał na sobie pomarańczowe spodnie, które
    włożył, idąc na spotkanie z Hernandezem. Pożyczył je od Kevina. Właśnie zdjął
    opatrunek, wypuścił z niego powietrze i wepchnął do pięciogalonowego plasti-
    kowego wiadra po farbie, pełniącego rolę kosza na śmieci. Wiadro miało z boku
    wielkÄ…, samoprzylepnÄ… stokrotkÄ™.  PowinieneÅ› tylko trochÄ™ bardziej regularnie
    ćwiczyć. I może zapuścić kucyk. Na znak przynależności do klanu.
     Kevin, nie mam pojęcia o surfingu, windsurfingu, niczym takim. Tylko
    parę razy wypłynąłem na ocean. Przeważnie w Tampa Bay.
    Była prawie dziesiąta rano. Kevin miał wolny dzień.
     Sprzedawanie polega na wywieraniu wrażenia, Berry. Klient potrzebuje
    informacji, a ty ją dostarczasz. Jednak ponadto robisz na nim wrażenie.
    Kevin poparł swoje słowa, stukając w kawałek gładkiej wołowej kości.
     A potem sprzedajesz im nowy sprzęt.
     Nie jestem opalony.
    Skóra Kevina miała kolor i połysk pary ciemnobrązowych bucików Cole-Ha-
    an, które ciotka podarowała Rydellowi na piętnaste urodziny. Nie miało to nic
    wspólnego z genami czy przebywaniem na słońcu, lecz było rezultatem regular-
    nych zastrzyków oraz stosowania rozmaitych pigułek i maści.
     No cóż  przyznał Kevin  opalenizna byłaby ci potrzebna.
    Rydell wiedział, że Kevin nie uprawia windsurfingu i nigdy tego nie robił,
    ale przynosi do domu dyskietki ze sklepu i oglÄ…da je przez wideogogle, anali-
    zując rozmaite ruchy. Nie wątpił, że Kevin może dostarczyć wszelkich możli-
    35
    wych informacji, jakich zażądałby potencjalny nabywca. A ponadto robił wraże-
    nie: z tą utrwaloną opalenizną, wypracowaną ćwiczeniami sylwetką, zwracał na
    siebie uwagę. Przeważnie kobiet, chociaż nie robiło to na nim wielkiego wrażenia.
    Kevin sprzedawał głównie odzież. Drogie stroje, które miały chronić przed
    UV i zanieczyszczeniami zawartymi w wodzie. W jedynej szafie stojÄ…cej w ich
    pokoju miał dwa kartony pełne takich ubrań. Rydell, który obecnie nie miał się
    w co ubrać, mógł w nich grzebać i wybierać sobie, co chciał. Jak się okazało,
    nie miał wielkiego wyboru, ponieważ stroje do surfingu najczęściej były z Day-
    -Glo, czarnego nanoporu albo mirrorflexu. Kilka znośniejszych ciuchów miało lo-
    go  Tylko mi dmuchaj ukazujące się pod wpływem UV, kiedy warstwa ozonowa
    była w szczególnie kiepskim stanie, co Rydell odkrył podczas ostatniej wyprawy
    na targowisko.
    Dzielił z Kevinem jeden z pokoi niewielkiego mieszkania w Mar Vista, niby
    z widokiem na morze, którego nie było. Ktoś przegrodził pokój kilkoma gipsowy-
    mi płytami. Po stronie Rydella płytę pokrywały te same samoprzylepne stokrotki
    i kolekcja naklejek na zderzaki z takich miejsc, jak Magie Mountain, Nissan Co-
    unty, Disneyland i Skywalker Park. Mieszkanie dzielili z dwoma innymi lokatora-
    mi, a właściwie trzema, jeśli liczyć zajmującą garaż Chinkę (która przynajmniej
    miała tam własną łazienkę).
    Za większą część swojej pierwszej wypłaty w IntenSecure Rydell kupił futon.
    Kupił go na targowisku; tam były tańsze, a kram nazywał się  Futon Mouth ,
    co Rydell uznał za bardzo zabawne. Dziewczyna ze straganu wyjaśniła mu, że
    powinien wcisnąć kontrolerowi na peronie metra dwudziestaka, a wtedy będzie
    mógł wsiąść ze zrolowanym futonem, który mieścił się w zielonym plastikowym
    worku przypominającym śpiwór.
    Pózniej, czekając na zdjęcie opatrunku, spędził na tym futonie sporo czasu,
    wpatrując się w obrazki. Zastanawiał się, czy ten, kto je tu umieścił, naprawdę
    odwiedził wszystkie te miejsca. Hernandez raz proponował mu pracę w Nissan
    County. IntenSecure miała tam swoją filię. Rodzice Rydella pojechali w podróż
    poślubną do Disneylandu. Skywalker Park był tu, w San Francisco; przedtem na-
    zywał się Golden Gate i Rydell pamiętał zamieszki, jakie wybuchły, kiedy go
    sprywatyzowano.
     Zarejestrowałeś się w którymś z biur pośrednictwa pracy, Berry?
    Rydell potrząsnął głową.
     Ja stawiam  rzekł Kevin, podając mu hełm. Nie takie sprytne niewielkie
    okulary, jakie miała Karen, lecz białe plastikowe urządzenie podobne do gogli
    używanych przez dzieci do gier komputerowych.  Włóż je. Ja wybiorę numer.
     No cóż  rzekł Rydell  to ładnie z twojej strony, Kevin, ale nie powi-
    nieneś robić sobie tyle kłopotu.
    Kevin dotknął kości tkwiącej w nosie.
     Hmm, chodzi mi też o czynsz.
    36
    No tak. Rydell włożył hełm.
     A teraz  powiedziała z ożywieniem Sonya  widzimy, że ukończyłeś
    szkołę policealną. . .
     Akademię  poprawił Rydell.  Policyjną. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl