• [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

    uwierzyć, że bardziej chodziło mu o to, by to właśnie ją ostrzec lub
    przestraszyć. Oto wróciłem, zdaje się mówić, i chcę mieć ten notatnik.
    - Myślę, że gdybym był na jej miejscu i wiedział, gdzie są te zapiski,
    powiedziałbym mu - zastanawiał się St. Ives.
    - Tego się właśnie po niej spodziewam - oznajmił Godall, zgarniając
    tytoń z kontuaru. - Ona chyba traktuje to jako nadarzającą się okazję, zgodzisz
    się ze mną? Zamierza sama rozprawić się z tym potworem. Uważam, że
    powinniśmy odnalezć tego Pipera. Zdążył już pewnie posunąć się w latach i
    odszedł z Oxfordu na emeryturę dawno temu.
    Akurat w tym momencie gazeciarz przyniósł  Standard z
    wiadomością, że na wysokości Dover zatonął pierwszy ze statków. Był to
    kolejny element układanki; każdy to widział, czy raczej wyczuwał, chociaż w
    tym momencie nikt nie miał pojęcia, w które miejsce ten nowy element
    wpasować.
    Ten statek był pusty; jego kapitan, załoga i paru pasażerów zeszli do
    szalup z bardzo dziwnej przyczyny. Otóż kapitan znalazł wiadomość w
    dzienniku pokładowym, nabazgraną, jak przypuszczał, przez pasażera lub
    kogoś, kto nie zauważony dostał się na pokład. Gdy opuszczali dok w
    Gravesend, nie było tego zapisu, kapitan był tego pewien. Mieli opóznienie,
    gdyż stracili w Sterne Bay całą noc czekając na ładunek, który i tak nie
    przybył. Ktoś musiał dostać się wtedy na statek i namieszać w dzienniku.
    Ta wiadomość to było ostrzeżenie, że wszyscy muszą zejść do szalup,
    kiedy statek znajdzie się na wysokości Ramsgate w drodze do Calais.
    Następnie mają wypatrywać łodzi o purpurowych żaglach. Stamtąd otrzymają
    znak, a wtedy muszą wiosłować z całych sił, dopóki nie znajdą się ćwierć mili
    od statku. Jeśli tego nie zrobią, to zginą. Wszyscy, co do jednego.
    To ci dopiero zagadka. W tym wyzwaniu nie było zresztą nic
    zabawnego. Wystarczy się zastanowić, co by się stało, gdyby kapitan nie
    James P. Blaylock - Maszyna lorda Kelvina 59
    otworzył dziennika i oni wszyscy nie opuściliby statku. Wiadomość bowiem
    wcale nie była żartem. Statek zatonął, poszedł na dno dosłownie jak kamień i
    choć załoga była bezpieczna, to tylko dzięki ślepemu zrządzeniu losu. Ten, kto
    doprowadził do katastrofy, musiał uważać siebie za samą Opatrzność, która
    może igrać z życiem ludzkim.
    Kapitan stracił nie tylko statek, ale i posadę. Dlaczego nie zawrócił i nie
    popłynął do Dover? Dlatego, że ostrzeżenie w dzienniku nie zawierało nawet
    najmniejszej aluzji, że statek może zatonąć. Bardziej wyglądało to na jakiś
    głupi kawał, zwykły dowcip, z powodu którego mogli stracić kilka godzin na
    wiosłowanie tam i z powrotem, zanim powrócą na pokład. Kapitan nie
    spodziewał się zobaczyć żadnego żaglowca. Do tego i tak byli już spóznieni o
    jeden dzień z powodu postoju w Sterne Bay. Wszystko wyglądało zbyt
    nieprawdopodobnie, by traktować to poważnie, z wyjątkiem zejścia do szalup.
    Kapitan nie może przecież ryzykować życiem ludzi.
    Ale stało się - statek poszedł na dno. W końcu okazało się to nie tak
    całkiem nieprawdopodobne. Chociaż niektóre sprawy wydawały się nam dość
    dziwne. Po pierwsze - cała załoga, wszyscy bez wyjątku, pozostali w Dover,
    by niezwłocznie zaciągnąć się na inny statek. Władze dysponowały więc tylko
    zeznaniem kapitana, a ten był Jankesem, który dopiero niedawno przybył z San
    Francisco. Trudno nam było również uwierzyć w fakt, że ta historia nie miała
    nic wspólnego z tamtymi dwoma wypadkami w Londynie.
    Praktykujący detektyw. Nie mieliśmy innego wyjścia, jak tylko udać się
    na wybrzeże, do Steme Bay. Nie chodziło tylko o zatopiony statek; St. Ives
    odkrył, że doktor Piper z Akademii Królewskiej już od kilku lat był na
    emeryturze i mieszkał teraz w małym domku nad Tamizą, właśnie w Sterne
    Bay. Godalla nie było z nami, bo interesy nie pozwalały mu na tego rodzaju
    eskapadę. Poza tym nie było powodu przypuszczać, iż w Londynie nic
    ciekawego już się nie wydarzy, tylko dlatego, że kilka mil na wschód miał
    ostatnio miejsce pewien nie wyjaśniony incydent.
    St. Ives odwiedził sztab marynarki wojennej, licząc, że może tam uda
    mu się dowiedzieć czegoś o kapitanie Bowkerze, ale ten wydawał się postacią
    dość tajemniczą. Był Amerykaninem, jego referencje budziły wiele
    wątpliwości, ale już od jakiegoś roku dowodził na małych statkach
    handlowych pływających do Calais. Nic nie wskazywało na to, by był to
    człowiek, którego można kupić - papiery miał czyste. I w tym tkwił problem:
    jeżeli o kimś nie wiadomo nic bliższego, to zawsze można podejrzewać, że jest
    on do kupienia. Coś w tym musiało jednak być.
    Wyruszyliśmy ze stacji Victoria wczesnym rankiem i po przybyciu na
    miejsce zdążyliśmy jeszcze zjeść śniadanie w  Koronie i Jabłku w Sterne
    Bay, zanim przystąpiliśmy do działania. Nie widzieliśmy specjalnego powodu
    James P. Blaylock - Maszyna lorda Kelvina 60 [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl