• [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

    ciebie lepiej poznać.
    89
    S
    R
    Objął ją i zanurzył dłonie w jej włosach. Zadrżała pod
    wpływem tej pieszczoty.
    - Pomyśl tylko - szepnął jej do ucha, głaszcząc delikatnie
    po plecach - wiemy już o sobie wszystko, co najważniejsze.
    - Dan, nie jestem jeszcze pewna. To wszystko stało się tak
    szybko. Potrzebuję czasu do namysłu.
    Ale Dan uniemożliwił jej jakiekolwiek myślenie. Zamknę-
    ła oczy, gdy sięgnął ręką pod bluzkę i szybko odpiął staniczek.
    Ująwszy jej piersi w dłonie, zaczął je pieścić. Becky westchnę-
    ła. Był cudowny. Wiedział doskonale, jak ją podniecić. Ale i
    ona potrafiła oddziaływać na niego podobnie.
    - Tak, znamy siÄ™.
    - A więc się zgadzasz? - zapytał i obróciwszy ją ku sobie
    szybko ściągnął z niej bluzkę i staniczek, które rzucił na pod-
    Å‚ogÄ™.
    - Tak - uśmiechnęła się.
    - Cudownie - mruknÄ…Å‚ z ustami przy jej piersiach.
    W sekundę potem świat przestał dla niej istnieć.
    Oddała mu się całkowicie...
    90
    S
    R
    ROZDZIAA ÓSMY
    Następnego ranka Dan był bardzo podekscytowany. Bec-
    ky wyraziła zgodę na małżeństwo! Przecież to wspaniale! Na
    pewno będzie dobrym mężem. Gdy tylko zaczynał o niej my-
    śleć, o jej miękkim ciele i namiętnej naturze, przeszywał go
    dreszcz rozkoszy.
    Całą przyjemność psuły mu jednak wyrzuty sumienia. Czy
    to aby dobrze, że prawdę o sobie postanowił wyznać dopiero
    po ślubie? Było to teraz jakby podwójne oszustwo. Ale czy
    miał inne wyjście? To pytanie nie dawało mu spokoju.
    Wpatrując się w ekran komputera, zastanawiał się nad
    każdym słowem, które Becky wypowiedziała na temat sław-
    nych i bogatych. Poprzedniego wieczora w jej mieszkaniu
    oglądali program telewizyjny o ludziach będących na świecz-
    niku. Becky przysłuchiwała się uważnie każdemu wypowia-
    danemu słowu, a w końcu rzekła:
    - Chciałabym wiedzieć, co czuje właściciel takiego kon-
    cernu. Mnóstwo pieniędzy, tyle problemów!
    91
    S
    R
    Nie mogłabym żyć w takiej atmosferze. Zbyt to dla mnie
    skomplikowane.
    - Już raz mówiłaś o tym. Czemu to cię tak trapi? - zapy-
    tał.
    - Bez specjalnego powodu. Oni stale sÄ… pokazywani w te-
    lewizji. Cały świat ich obserwuje, czeka na sensacje. Złości
    mnie, że ludzie zajmują się tak mało istotnymi sprawami. Wi-
    dzę też, że bogacze w ogóle nie mają prywatnego życia. Nie
    zniosłabym tego. Mówiłam już: żal mi ich.
    - Pewnie sÄ… do tego przyzwyczajeni - mruknÄ…Å‚.
    Becky podeszła do telewizora, żeby zmienić kanał.
    - Ja nie mogłabym się przyzwyczaić. O, spójrz, mój ulu-
    biony program.
    Pewnie już zapomniała, co mówiła przed chwilą, ale on
    doskonale wszystko zapamiętał.
    Pózniej, gdy szykowali sobie lody, Becky powróciła do te-
    go tematu.
    - Na przykład taki Owen Simmons... Pomyśl, człowiek,
    który zbił kapitał na czekoladowym sosie. Poza tym koncern
    Simmonsów produkuje masę innych rzeczy, prawda? Ciekawe,
    jaką fortunę odziedziczyła rodzina po jego śmierci... Zresztą,
    wszystko mi jedno. Moje i ich życie dzielą tysiące lat świetl-
    nych. Jego dzieci uczęszczały na pewno do najdroższych szkół
    z internatem i ekskluzywnych college'ów. Cieszę się, że jesteś,
    podobnie jak ja, zwykłym człowiekiem zatrudnionym w zwy-
    czajnej firmie - zakończyła z uśmiechem.
    92
    S
    R
    Przymknął oczy. Może teraz...? Nie, nie może jej jeszcze
    powiedzieć. Musi poczekać, aż będą po ślubie.
    Gdyby Becky choć przez chwilę spróbowała prze-
    analizować decyzję o poślubieniu Dana, sama byłaby zdzi-
    wiona swoją nagłą zgodą. Ale Becky, bez pamięci zakochana,
    w ogóle o tym nie myślała. Wyciągnęła z szuflady buteleczkę
    z bezbarwnym lakierem do paznokci. Nawet oczko w nowych
    rajstopach nie mogło zepsuć jej dobrego nastroju. Dan był pod
    każdym względem cudowny!
    Odwróciła się do komputera. Nie miała głowy do pracy.
    Trzeba się zmobilizować, przecież wychodzi za mąż! Chciała-
    by jak najwięcej zaoszczędzić, aby mieli pieniądze na swój
    pierwszy dom. To będzie wspaniałe: razem oszczędzać,
    wprowadzić się do wspólnie kupionego domu i rozpocząć
    nowe życie. Dzięki Bogu, oboje mają przyzwoitą pracę. Już
    teraz ma dość pieniędzy na przyjęcie weselne - nie na wielkie
    i nazbyt wystawne. Dan z pewnością zgodzi się poczekać nie- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl