• [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

    była to za cesarstwa godność raczej honorowa, ważna jednak o tyle, że otwierała wstęp do
    senatu. Trudno więc było wymagać od młodego człowieka, aby podtrzymując powinowactwo
    z rodziną niemiłą cesarzowi, łamał sobie karierę w samym jej początku.
    84
    DZIEWECZKO, WSTAC!
    A więc córka rzymskiego senatora zasięgała rady magów i astrologów. Traktowała ich
    umiejętności poważnie, choć oczywiście nie bez lęku. Płaciła wielkie pieniądze za odprawia-
    nie tajemnych nabożeństw. Można zrozumieć i usprawiedliwić, że młoda kobieta wierzyła w
    moc czarnoksięskich zaklęć i pragnęła dowiedzieć się różnymi sposobami, co kryje przy-
    szłość. Nawet dziś jeszcze, po dwudziestu wiekach, Serwilia znajduje rzesze naśladowczyń.
    Ale senat? Składał się przecież z ludzi inteligentnych i na ogół wykształconych, przede
    wszystkim zaś z cyników i bezwzględnych karierowiczów, oceniających sprawy tego świata
    aż nazbyt trzezwo. I oto dostojne zgromadzenie nie tylko przyjęło, lecz także rozpatrzyło
    oskarżenie z całkowitą i szczerą powagą! Powie ktoś, że uczyniono to ze względów politycz-
    nych, wyrokując tak, jak chciał tego Neron  trzezwo i cynicznie wyzyskując bzdurną sprawę
    dla przypodobania się władcy. Ale przecież skazanie Serwilii nie było jedynym wypadkiem
    tego rodzaju! W zachowanych zródłach z tego okresu wyliczyć by ich można dziesiątki.
    Uznawano bowiem powszechnie, że czary i astrologia stanowią rzeczywiste zagrożenie życia,
    zdrowia, bezpieczeństwa. Jeśli w Rzymie cesarskim magów wciąż prześladowano i wygania-
    no, to właśnie dlatego, że przypisywano im prawdziwą moc nad groznymi i mrocznymi siłami
    świata podziemi, nocy, śmierci. Nie tylko w Palestynie działali i znajdowali wielu wyznaw-
    ców ludzie podobni Szymonowi. Nie tylko o Apoloniuszu z małoazjatyckiej Tyany opowia-
    dano rzeczy przedziwne.
    A właśnie w tym czasie Apoloniusz, odwiedziwszy różne krainy i miasta Grecji właściwej,
    przyjechał do Rzymu. Tutaj, jeśli wierzyć jego pózniejszemu biografowi, stał się przedmio-
    tem ogromnego zainteresowania, wzbudzając nabożny lęk i szacunek. Nawet wszechwładny
    prefekt pretorianów Tygellinus, choć czuł się urażony pewnymi wypowiedziami ascety, nie
    ośmielił się, po rozmowie z nim, na podjęcie żadnych kroków, które by krępowały swobodę
    jego działania. Powiedział wprawdzie:
     Możesz odejść, ale musisz wskazać poręczycieli!  kiedy jednak Apoloniusz odrzekł:
     A któż poręczy za ciało, którego nikt nie uwięzi?  prefekt przeraził się, że ma do czy-
    nienia z boską istotą, przezornie więc cofnął poprzednie zastrzeżenie:
     Chodz sobie, gdzie chcesz! Zbyt jesteś mocny, żebym ja miał tobą rządzić!
    Przechadzając się swobodnie, dzięki tchórzliwości i łasce prefekta, po ulicach i placach ol-
    brzymiego miasta, Apoloniusz, jak twierdzi biograf, dokonał pewnego razu jednego z najbar-
    dziej zdumiewających czynów w swym życiu; czynu tak niezwykłego, że wielu cud w tym
    widziało.
    Dzień był chłodny, deszczowy. Ulicą, ku bramom miasta, szedł kondukt żałobny, wspa-
    niały i tłumny. Już z daleka słychać było rozdzierające uszy jęki, skargi i płacze. Apoloniusz
    przystanął. Gdy orszak pogrzebowy się zbliżył, dostrzegł, że na marach leżą zwłoki młodej
    dziewczyny. Posłyszał, że pochodzi ona ze znakomitej rodziny i miała nawet konsulów wśród
    swych przodków; zmarła nagle, tuż przed ślubem; młody człowiek, idący tuż za marami, to
    jej narzeczony. Przecisnął się bliżej i przez dłuższy czas uważnie przyglądał się zwłokom.
    Niespodziewanie krzyknÄ…Å‚:
     Zatrzymać się! Połóżcie mary na ziemi! Wnet przestaniecie płakać!
    Mówił tak rozkazująco i władczo, że posłuchano go natychmiast. Był zresztą osobą już
    znaną w mieście. On tymczasem wypytywał się, jak zmarła miała na imię. Myślano, że wy-
    głosi mowę pogrzebową, aby pocieszyć rodzinę. Stało się jednak inaczej. Apoloniusz pochylił
    się nad zwłokami, dotknął je ręką, szeptał jakieś słowa... Po chwili dziewczyna otworzyła
    oczy.
    Zastanawiano siÄ™:
    85
    Może Apoloniusz dostrzegł jakąś nikłą oznakę życia, która uszła uwagi wszystkich? Kto
    wie na przykład, czy nad ustami dziewczyny nie unosiła się leciutka mgiełka, opar oddechu
    (dzień bowiem, jak się rzekło, był chłodny i deszczowy). A może zmarła ona naprawdę, lecz
    dusza jej powróciła z zaświatów, przywołana tajemnym zaklęciem?
    Jednakże wnet po tym wydarzeniu ukazał się grozny edykt cesarski, zabraniający naucza-
    nia filozofii w Rzymie, jako że pod jej płaszczykiem uprawia się działalność wywrotową,
    godzącą w interesy społeczne. Edykt łączył się ze sprawą senatora Trazei Petusa; został on
    skazany na śmierć w tymże czasie co Soranus i Serwilia, na podstawie równie błahych i zmy-
    ślonych oskarżeń; prawdziwą przyczyną niełaski była jego niezależność ducha, śmiałe wypo-
    wiedzi i gesty, skupianie wokół siebie osób nastawionych opozycyjnie. Do ludzi najbliższych [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl