• [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

    Nie dotarliśmy do takiej teorii odwetu, która spełniałaby dwa wspomniane na początku warunki,
    ani do takiej, która spełniałaby standardy intelektualne, dostarczając nam zarazem argumentu na
    rzecz karania. W moim przekonaniu teoria taka musi istnieć, niezależnie od naszej opinii. Musi być
    jakieś sedno całej tej dysputy na temat winy i kary.
    Pomyślmy tylko o rzeczywistym życiu, na przykład, że ktoś został upodlony, ograbiony ze środ-
    ków do życia, oszukany w jakiejś transakcji pieniężnej, okłamany przez policjanta, że był molesto-
    wany, został zgwałcony, okaleczony albo zabity. Mówimy, że przestępca powinien dostać za swoje.
    Różnie można to wyrazić, że powinien ponieść zasłużoną karę; powinno wkroczyć prawo; nie po-
    winno mu to ujść na sucho, niech spłaci swój dług; niech otrzyma, co mu się należy; ofiara i jej
    bliscy zasługują na zadośćuczynienie.
    Czy nam się to podoba czy nie, trudno uniknąć wrażenia, że naprawdę w tym coś jest. Chodzi
    o to, że ukaranie przestępcy stanie się rekompensatą. Tak dla ofiary, jak i dla innych  może dla ca-
    łego społeczeństwa. Popełniając przestępstwo, kryminalista powoduje powstanie poczucia krzywdy,
    przez co rozumiem pragnienie poszkodowanych, by i jemu wyrządzić szkodę. Ukaranie go zaspo-
    189
    koi to pragnienie. Dalej  istnieje pewna określona kara, która w oczywisty sposób równoważy
    popełnione przestępstwo, która  ni mniej, ni więcej  rekompensuje poczucie krzywdy.
    Koncepcja ta nie jest nowa, ale też i nie cieszy się popularnością. Filozofowie i inni, którym
    teoria odwetu wydała się pociągająca, wiele wysiłku włożyli w próby dowiedzenia, że istnieje teoria
    znacznie lepsza od tej, o lepszym wydzwięku moralnym. Nie sądzę, żeby im się powiodło. Stwarzają
    jedynie słabe teorie  podobne do tych, o których zaledwie wspominaliśmy. Musi istnieć jakiś
    jasny powód, dla którego kara od wieków pojawia się w dyspucie o tym, co się komu należy. Fakt
    pozostawienia w nas niesmaku nie umniejsza wiarygodności tego powodu.
    Oto nareszcie mamy karę pozwalającą nam podnieść zagadnienie determinizmu. Kara taka wy-
    maga popełnienia czynu, który wywoływałby poczucie krzywdy  pragnienie zemszczenia się na
    przestępcy. Oczywiście musi to być czyn wolny. Jakiego jednak rodzaju? Czy wystarczy czyn je-
    dynie dobrowolny, czy też musi jeszcze mieć swojego sprawcę? Jeśli przyjąć, że determinizm jest
    prawdziwy, to jaki będzie jego wpływ na rozważany przez nas rodzaj kary i na uzasadniającą go
    teoriÄ™?
    Odpowiedz idzie w parze z konkluzją wcześniejszego etapu naszych dociekań i w gruncie rzeczy
    jest jej następstwem.
    190
    Kiedy po raz pierwszy rozważaliśmy zagadnienie bezsilności i niewzruszenia, wyróżniliśmy pe-
    wien rodzaj moralnej dezaprobaty  określony sposób rozumienia odpowiedzialności innych osób.
    Przyjęliśmy, że tego rodzaju uczucie, które powstaje na skutek wyrządzonej nam krzywdy, zawiera
    coś, co nazwaliśmy pragnieniem odwetu. Pragnienie takie  jak wówczas powiedzieliśmy  to-
    warzyszy temu, że dokonany czyn uważamy nie tylko za dobrowolny, ale zarazem za mający w do-
    konującej go osobie swego sprawcę. To samo dałoby się powiedzieć na temat osobistych uczuć:
    choćby pewnego rodzaju oburzenia. Pragnienia związane z takimi moralnymi i osobistymi uczu-
    ciami należą do tego samego gatunku co związane z karą w teorii odwetu  zgodnie z obecnym
    naszym jej ujęciem. Wszystkie jednak są nieodporne na determinizm. W zderzeniu z nim muszą
    paść. Zatem uzyskaliśmy nareszcie pierwszy wniosek dotyczący karania i determinizmu. Jeżeli de-
    terminizm jest prawdziwy i jeśli  a jest to bardzo istotny warunek  istnieje taka instytucja, której
    jedyną przesłanką działania byłaby zasada odwetu  tak, jak ją tutaj rozumiemy  to działalność
    takiej instytucji powinna zostać zawieszona. Zwolennicy jej funkcjonowania powinni podjąć próbę
    odpowiedzi na sytuację, w której się znalezli. Byłaby nią afirmacja, w ramach której należałoby,
    w istocie, poniechać postępowania zgodnego z zasadą odwetu.
    To jeszcze nie koniec tej części naszej opowieści. Zgodzimy się, że osoba, która znalazłaby się
    w rozważanym przez nas położeniu, miałaby jeszcze jeden powód, żeby porzucić wspomniany spo-
    191
    sób karania. Jest on niewłaściwy i w niczym nie usprawiedliwiony. Wspierającej go teorii nie sposób
    tolerować. Nie może być tak, żebyśmy rekompensowali sobie poczucie krzywdy, przysparzając cier-
    pień innym. Cierpienie nie jest uzasadnione jako środek do celu, którym miałoby być nasze poczucie
    satysfakcji.
    Jest jeszcze inna, dużo ważniejsza kwestia. Jak wspomnieliśmy, teorie kary składają się na ze-
    społy, czy też na większe teorie. Teoria odwetu nie jest już dziś  jak mniemam  przez nikogo
    rozważana jako samodzielna teoria. Nie istnieją  mam nadzieję  instytucje, których jedyną prze-
    słanką działania byłoby rekompensowanie poczucia krzywdy. Trudno sobie wyobrazić, żeby był to
    jedyny czynnik sankcjonujący istnienie jakiejś instytucji. Zarazem jednak wiele osób uwzględnia
    taką czy inną teorię odwetu jako składową zespołu teorii justyfikacji kary. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl