• [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

    z zewnątrz świetle jego twarz wydawała się bezbarwna. Podszedł do ciała
    Ravusa i dotknął kamienia, po czym cofnął dłoń, jakby w obawie, że się oparzy.
    - Po prostu nie wiem, co możemy zrobić.
    - Jak myślisz, kogo Silarial chce otruć za pośrednictwem Mabry? To musi
    być ktoś z Niesfornego Dworu.
    - Ravus nazywał go Mrocznym Dworem.
    Val podeszła do mapy zawieszonej na ścianie pokoju trolla. Na głównej
    części, z dala od szpilek wskazujących miejsca mordów, widniały dwie czarne
    kropki - jedna w stanie Nowy Jork, poza miastem, druga w New Jersey. Val
    dotknęła tej z Jersey.
    - To tu.
    - Ale kto to może być? Nie jesteśmy w stanie tego dociec.
    - Zdaje się, że mają jakiegoś nowego króla - zauważyła Val. - Mabry
    wspominała też o przesileniu zimowym. Może to jego chcą wykończyć?
    - Może.
    Holly Black Waleczna
    - Nawet jeśli nie jest... Nieważne. Musimy tylko się dowiedzieć, gdzie
    ona jest.
    - Ale dla ludzi nie ma miejsca na dworach, a zwłaszcza na Niesfornym
    Dworze. Nawet większość skrzatów tam nie bywa.
    - My musimy. Musimy odnalezć serce Ravusa. W przeciwnym razie on
    umrze.
    - I niby co mamy zrobić? Iść tam i poprosić, żeby je nam oddali?
    - Mniej więcej - odparła.
    Wstając, zauważyła fiolkę krachu leżącą obok asfodelu i owoców dzikiej
    róży. Podniosła ją.
    - A to po co? - zapytał Luis, choć zapewne dobrze wiedział.
    Myśli Val pobiegły ku Dave'owi, ale nawet wspomnienie jego papierowej
    skóry i sinych warg nie zmniejszyły jej głodu. Mogła potrzebować krachu, już
    go potrzebowała. Wystarczyła szczypta, by cały ból ustąpił.
    - Na razie jednak wrzuciła fiolkę do plecaka i wyłowiła z niego bilety
    powrotne na pociąg, które kupiła kilka tygodni wcześniej. Podała jeden Luisowi.
    Były potwornie wytarte od jeżdżenia w plecaku i wydawały się miękkie jak
    ściereczka, ale gdy Luis wziął bilet, przypadkiem przesunął kantem po jej dłoni,
    kalecząc ją lekko. Skóra przez chwilę wydawała się tak zdziwiona, że aż
    zapomniała krwawić.
    140
    Holly Black Waleczna
    Rozdział 13
    Zaraz po potworach umierajÄ… bohaterowie.
    Roberto Calasso
    Zaślubiny Cadmosa z Harmonią
    al usiadła na chwilę, ale zaraz zerwała się i zaczęła chodzić nerwowo
    V
    wzdłuż przejścia. Ilekroć mijał ją konduktor, wypytywała go, jaka będzie
    następna stacja, czy pociąg ma spóznienie, czy nie mógłby jechać szybciej.
    Odpowiadał, że nie, po czym zerkał na owinięty brudnym kocem i powiązany
    sznurowadłami miecz i pospiesznie odchodził
    Wcześniej musiała mu pokazać rękojeść, by dowieść, że broń ma jedynie
    wartość dekoracyjną. Jest przecież wykonana ze szkła. Val wyjaśniła, że
    poproszono jÄ… o dostarczenie miecza.
    Luis tymczasem rozmawiał cicho przez jej komórkę, odwrócony twarzą
    do okna. Obdzwoni wszystkie możliwe szpitale, nim przyszło mu do głowy, by
    zadzwonić na komórkę Ruth. Gdy się dodzwonił, uspokoił się. Przestał grzebać
    w plecaku Val i zaciskać szczęki tak mocno, że aż mięśnie twarzy podrygiwały.
    141
    Wyłączył telefon.
    - Bateria siada.
    Val pokiwała głową.
    - Wiem.
    - Dave jest w stanie krytycznym. Lolli się zmyła. Nie mogła wytrzymać
    w szpitalu. Nienawidzi tego zapachu czy coś. Ruth ma z nimi ciężką przeprawę,
    bo nic chce im powiedzieć, co Dave wziął, no i oczywiście nie pozwalają jej go
    zobaczyć, bo nie należy do rodziny.
    Val postukiwała palcami w rozdarty skraj plastikowego siedzenia,
    oddychając ciężko. Już wcześniej miała wrażenie, że nagromadziło się w niej
    zbyt wiele furii, by ją znieść, a teraz jeszcze to.
    - Może ty...
    - I tak nie mógłbym nic zrobić. - Luis wyjrzał przez okno. - Nie wyjdzie
    z tego, prawda?
    - Wyjdzie - rzekła stanowczo Val. Mogła uratować Ravusa. Ravus mógł
    uratować Dave'a. To wszystko było jak czarne klocki domina, ułożone
    w serpentyny, i trzeba było tylko uważać, by ich nie strącić.
    Patrząc na własne dłonie, poharatane i brudne, zastanawiała się, czy tak
    mogą wyglądać ręce, które kogoś uratują.
    Holly Black Waleczna
    Potem pomyślała o krachu w plecaku. O tym, jak mógłby śpiewać w jej
    żyłach, czyniąc ją zwinniejszą, silniejszą i lepszą, niż była teraz. Nie będzie
    głupia. Nie skończy tak jak Dave. Wezmie zaledwie szczyptę. I tylko raz
    dziennie. Potrzebowała tego właśnie teraz, by się nie rozsypać, by stawić czoło
    Mabry i zmienić całą swoją wściekłość i smutek w coś większego niż ona sama.
    Luis rozparł się na drugim krańcu ławki, półleżąc, z zamkniętymi oczami,
    rękoma skrzyżowanymi na piersi i głową ułożoną na opartym o metalową
    framugę okna plecaku Val. Nawet nie będzie wiedział, że wymknęła się do
    Å‚azienki.
    Wstała, ale w tym momencie coś przykuło jej wzrok. To fragment miecza
    wyłonił się spod odchylonego materiału i lśnił eterycznym blaskiem. Pomyślała
    o sopelkach zwisających z włosów matki Ravusa.
    Równowaga. Musi być jak dobrze wykonany miecz: idealnie
    zrównoważona.
    Nie mogłaby sobie ufać, gdyby działała pod wpływem krachu, stając się
    na przemian niebezpieczna i roztargniona, senna i pobudzona.
    Niezrównoważona. Nie wiedziała, jak długo jeszcze zdoła się powstrzymywać
    od wzięcia eliksiru, ale przynajmniej trochę mogła to odwlec. Przygryzła wargę
    i znów zaczęła się przechadzać po wagonie.
    Wysiedli na stacji Long Branch, wyskakujÄ…c na peron, gdy tylko pociÄ…g
    zahamował. W pobliżu stało kilka wolnych taksówek z żółtymi czubami.
    142
    - Co teraz? - zapytał Luis. - Gdzie my, U diabla, jesteśmy?
    - Idziemy do mojego domu - odparła. Chwyciła miecz za rękojeść,
    przerzuciła opakowane ostrze przez ramię i ruszyła. - Musimy pożyczyć
    samochód.
    Niewielki ceglany dom wydawał się mniejszy niż w jej wspomnieniach.
    Trawa była brązowa i zasypana liśćmi, drzewa czarne i nagie. Czerwona mazda
    stała na ulicy przed domem, choć o tej porze matka powinna być w pracy. Na
    tablicy rozdzielczej leżały zwinięte w kulkę chusteczki i puste kubki po kawie.
    Val zmarszczyła brwi. Ten bałagan nie pasował do jej matki.
    Otworzyła drzwi i miała wrażenie, że znalazła się we śnie: wszystko tu
    było znajome i obce zarazem. Dom był otwarty, ale telewizor w pokoju
    wyłączony, a okna zasłonięte, choć minęło południe.
    Trudno jej było znieść widok pomieszczenia, w którym zobaczyła Toma
    pochylonego nad matką, ale teraz pokój wydawał się strasznie mały. Wcześniej
    zdążył urosnąć w jej głowie tak, że nie wyobrażała sobie, jak zdoła przejść przez
    niego, by dotrzeć do swojej sypialni.
    Zdjęła miecz z ramienia i rzuciła plecak na kanapę.
    - Mamo? - zawołała cicho, ale odpowiedziało jej milczenie.
    Holly Black Waleczna
    - Po prostu znajdz klucze - rzekł Luis. - Aatwiej uzyskać przebaczenie niż
    pozwolenie.
    Val właśnie się odwracała, by go zrugać, gdy zauważyła jakiś ruch na
    schodach.
    - Val - odezwała się matka.
    Zbiegła po schodach, ale zatrzymała się na półpiętrze. Miała czerwone
    oczy, skudlone włosy i ani śladu makijażu na twarzy. Przez Val przelały się
    wszystkie emocje naraz: poczucie winy, że tak zdenerwowała matkę,
    zadowolenie, że się zemściła, i potworne wyczerpanie. Chciała, żeby obie
    przestały się czuć tak strasznie, ale nie miała pojęcia, jak to zrobić.
    Matka powoli przeszła kilka ostatnich stopni i przygarnęła ją mocno. Val
    wtuliła się w jej ramię, wdychając zapach mydła i ledwo wyczuwalnych perfum.
    Odsunęła się z płonącymi oczyma.
    - Tak się bałam. Ciągle myślałam, że któregoś dnia wejdziesz jak gdyby
    nigdy nic. Ale nic wchodziłaś. Dni mijały, a ciebie nie było. - Matka mówiła
    ochryple, aż w końcu załamał jej się głos.
    - Już jestem - rzekła Val.
    - Och, kochanie! - Matka z wahaniem wyciągnęła dłoń i pogłaskała ją po
    głowie. - Jesteś taka szczupła. I te włosy...
    Val wyśliznęła się.
    143 [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl