• [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

    - Co takiego? - Jace nie wierzył własnym uszom. Parker dzwoniła do
    ojca, żeby zrezygnował z jego usług? Jace był poruszony.
    - Powiedziała dlaczego? - zapytał.
    - Owszem. Powiedziała. I nie tylko to - w głosie księcia brzmiało
    nieukrywane zadowolenie. To chyba znaczy, że rozmowa z Parker
    przebiegła bez zgrzytów. Jace cieszył się, ale jednocześnie nie rozumiał.
    Szybko pożegnał się z księciem.
    Dlaczego chciała, żeby jej ojciec go zwolnił?
    125
    RS
    Co się za tym kryło?
    Nie powinien się tym przejmować, przecież uprzedził ruch księcia.
    Jednak to pytanie nie dawało mu spokoju.
    Gdy rozległ się dzwonek telefonu, nawet się nie poruszył. To pewnie
    do dzieciaków. Godzinami wiszą na telefonie. Jednak okazało się, że tym
    razem to do niego.
    - Wujku, prowadzisz jeszcze tę sprawę? Możemy dzisiaj iść z tobą? -
    zapytała Amanda, podając mu słuchawkę.
    - Już skończyłem - odparł. Zostało mu jeszcze sporządzenie
    końcowego sprawozdania, no i nadal miał inne, rozpoczęte sprawy.
    Powinien czym prędzej się za nie wziąć.
    - Halo? - odezwał się do słuchawki.
    - Jace - od razu rozpoznał głos Parker. - Musimy pogadać.
    - Parker. Obudziłem się, a ciebie nie było.
    - Musiałam załatwić kilka spraw - powiedziała powoli.
    - Jakich? - Zadzwonić do ojca, by go zwolnił.
    - Opowiem ci, jak siÄ™ spotkamy.
    - Gdzie jesteÅ›?
    - W domu.
    - Przyjadę za dziesięć minut. Nigdzie się nie ruszaj.
    - Będę na miejscu. Słowo skauta.
    Niemal widział jej uśmiech.
    - Byłaś kiedyś skautem? - zapytał.
    - Nie - zachichotała.
    - Tak myślałem.
    - To do zobaczenia za kilka minut - powiedziała i rozłączyła się.
    126
    RS
    Jace przez chwilę wsłuchiwał się w sygnał, wreszcie odłożył
    słuchawkę.
    Pora wyłożyć karty na stół. Musi dowiedzieć się, dlaczego po kryjomu
    wymknęła się od niego i dlaczego nakłoniła ojca, by go zwolnił.
    On też miał jej coś do powiedzenia. Już nie pracował dla jej ojca, sam
    zrezygnował. Nie była jego zleceniem. Teraz była po prostu Parker.
    - Jace? - rozległo się wołanie Shelly.
    W jej głosie brzmiała niepokojąca nuta. Jace pobiegł do salonu.
    - O co chodzi?
    - Dzwonił przed chwilą Hal. Zaraz przyjedzie po dzieci. Nie czuję się
    na siłach, by stanąć z nim twarzą w twarz. Wciąż jestem na niego wściekła
    za wczorajsze zachowanie. Mógłbyś mnie zastąpić?
    - Może chce cię przeprosić?
    - Wątpię. On nie jest z tych, co przepraszają. - Urwała. - Zrobisz to? -
    zapytała błagalnie.
    - Kiedy tu będzie?
    - Powiedział, że lada moment.
    - No dobra, poczekam.
    - Dzięki. Nie wiem, co ja bym bez ciebie zrobiła. -I nigdy się tego nie
    dowiesz - obiecał.
    Gdzie on się podziewa? Zadzwonił, że niespodziewanie musi pomóc
    Shelly, więc trochę się spózni, ale postara się przyjść jak najszybciej.
    Parker postanowiła przygotować się do rozmowy. Niespokojnie
    krążyła po pokoju, obmyślając kolejne zdania. Zacznie od tego, że
    definitywnie zerwała z Tannerem. Powie o telefonie do ojca i... i że Jace już
    u niego nie pracuje.
    Tak, od tego zacznie.
    127
    RS
    Potem przejdzie do sedna. Do tego, co jest między nimi. Jace pozna
    szczegóły rozmowy z ojcem. Powie mu, że zdecydowała kilka miesięcy w
    roku spędzać w Eliason, ale jej życie pozostanie związane z tym miastem, z
    Erie. Już nigdy nie będzie uciekać. I ma nadzieję, że...
    Tu zaczynały się schody. Bo jak mu to powiedzieć? Jak mu
    powiedzieć, że chce się z nim spotykać? Co więcej, pragnie, by ją pokochał.
    Ona też go chyba kocha.
    Tak, lepiej dodać to  chyba". Niczego nie przyspieszać.
    Wszystko we właściwym czasie, w odpowiedniej kolejności.
    Nadal krążyła po pokoju.
    Gdzie on siÄ™ podziewa?
    Znowu popatrzyła na zegar.
    Jeszcze raz powtórzyła swoją przemowę.
    Znów rzut oka na zegar.
    Co siÄ™ dzieje?
    Zmusiła się, by przestać przemierzać pokój i nie patrzeć na zegar.
    Usiadła na kanapie i zaczęła oglądać telewizję, przeskakując z kanału na za
    kanał.
    Nagle rozległ się dzwonek do drzwi.
    Nareszcie!
    Wszystkie słowa, wszystkie po tylekroć powtórzone zdania, uleciały w
    niebyt. Parker zbiegła na dół.
    - Przepraszam za spóznienie - odezwał się Jace.
    - Nic nie szkodzi. - Czuła się dziwnie. Jace był u niej, wreszcie
    wszystko mu powie. - Wejdz.
    Od czego zacząć? Nie mogła sobie nic przypomnieć. Co się z nią
    dzieje.
    128
    RS
    - Usiądz - powiedziała oficjalnym tonem, zajmując miejsce na wprost
    niego.
    - Parker - odezwał się z powagą. - Rozmawiałem z twoim ojcem.
    - Powiedział ci, że już u niego nie pracujesz? Wiem, to moja robota.
    Nie mam żadnych wyrzutów. Uzgodniłam z nim, że będę mieszkać w Erie,
    ale co jakiś czas będę przyjeżdżać do domu, by brać udział w oficjalnych
    występach. Zgodziłam się na to pod warunkiem, że ci wymówi. Spróbuję
    jakoś to wszystko połączyć.
    - CieszÄ™ siÄ™.
    - Oznajmiłam mu też, że nie wyjdę za Tannera. I...
    Jace nie dał jej skończyć.
    - Sam zrezygnowałem z pracy. Twój ojciec mnie nie zwolnił.
    - To mamy problem z głowy. Teraz chciałabym porozmawiać z tobą o
    tym, co czujÄ™.
    No, początek zrobiony, pomyślała.
    - Nie - zaprotestował zmienionym głosem Jace. - Nic nie mów. Proszę.
    Przyszedłem powiedzieć, że zrezygnowałem z pracy i żeby się pożegnać.
    - Pożegnać? - powtórzyła.
    - Tak. Nie ma powodu, byśmy się nadal widywali.
    -Ale ja... Myślałam, że ty... że my... A wczorajszy wieczór?
    - To było zaćmienie. Zapomniałem, kim jestem, kim ty jesteś. Teraz
    znów będziesz księżniczką...
    - Nie cały czas.
    - To bez znaczenia. Za bardzo się różnimy i nic tego nie zmieni.
    Różnimy się. Zabolało jak policzek.
    - To nie dla mnie - ciągnął szeptem Jace. - Lepiej pożegnajmy się
    teraz.
    129
    RS
    Podniósł się i ruszył do drzwi. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl