• [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

    Wszyscy oni, wraz z obsługą radaru, mieli w czasie tej drugiej nocy możliwość obserwowania
    powietrznego baletu UFO. Lotnisko w Waszyngtonie i baza w Andrews wykryły w krótkim
    czasie zarówno wizualnie, jak i na aparatach radiolokacyjnych kilkanaście nie
    zidentyfikowanych celów we wszystkich prawie kierunkach. Poruszały się raz powoli,
    według obliczeń obsługi radaru z prędkością poniżej 100 mil/godz. (160 km/godz.), innym
    razem z niesamowitą prędkością dochodzącą do 7000 mil/godz. (11 000 km/godz.). Pojawiały
    się pomarańczowe kule świetlne. O godzinie 22.46 instruktor lotniczy w CAA (Civii
    Aeronautics Administration -Zarząd Lotnictwa Cywilnego) zasygnalizował pięć
    pomarańczowych i białych świateł nad Waszyngtonem na wysokości około 2200 stóp (700
    m). Zniknęły po sześciu minutach, ogłoszono jednak alarm.
    Około godziny 23.30 z bazy w Newcastle przybyły myśliwce nocne F-94 Starfire.
    Pierwszy z nich poleciał w kierunku szybkich celów, dostrzegł cztery białe światła i ruszył za
    nimi w pościg. Tymczasem obiekty skierowały się w jego stronę, towarzyszyły mu przez
    pewien czas, a następnie oddaliły się! Pilot poprosił wieżę kontrolną o instrukcje, ale
    odpowiedzią było grobowe milczenie. Obsługa radarowa wykryła inne cele obok drugiego
    myśliwca, jednak pilot niczego nie zauważył .
    Edward Ruppelt relacjonuje jeszcze jeden znamienny przypadek z tej zwariowanej
    nocy. Kilka minut po tym, jak obsługa radarowa lotniska w Waszyngtonie zgubiła cele na
    swych ekranach, dokonano nowych obserwacji, tym razem w regionie Newport News w
    Wirginii (w odległości około 180 km na południe, w pobliżu Norfolku). Zwiadkowie
    przekazali bazie Langlay informację o dziwnych jaskrawych światłach sprawiających
    wrażenie, że obracają się wokół własnej osi i zmieniają barwę. Pracownicy wieży kontrolnej
    dostrzegli inny cel i skierowali w jego kierunku znajdujący się akurat w pobliżu myśliwiec F-
    94. Pilot widział światło, ale gdy zbliżył się do niego, natychmiast zniknęło "jak gasnąca
    lampa". Ale co ważniejsze: mimo zniknięcia obiektu załoga samolotu (pilot i radarzysta)
    namierzyła cel, jednak po kilku sekundach kontakt (lock-on) uległ zerwaniu i obiekt
    błyskawicznie się oddalił. F-94 pozostawał w strefie jeszcze przez kilka minut i nawiązał dwa
    nowe kontakty radarowe. Po krótkim czasie cele pojawiły się ponownie na ekranach
    krajowego lotniska w Waszyngtonie! Myśliwce F-94 wyruszyły znów w kierunku stolicy.
    Tym razem obiekty pozostawały widoczne na ekranach radarowych na ziemi. Kiedy
    nadleciały samoloty, jeden z obiektów pozostał. Pilot widział światło dokładnie w miejscu,
    które wskazał mu radar AR TC. Ruszył w kierunku celu, który jednak zniknął .
    Klasyczna wersja sceptyków w takich sprawach jest dobrze znana: chodzi rzekomo o
    przypadkowe odbicia radarowe wynikające z inwersji temperatury w różnych warstwach
    atmosfery, analogiczne do zjawiska fatamorgany w świetle dnia. Ale jak powiedział pózniej
    w zaufaniu Fournet Ruppeltowi, wszyscy obecni w stacji radarowej na lotnisku w
    Waszyngtonie byli przekonani, że mają do czynienia z "realnymi przedmiotami metalowymi",
    a nie byli to nowicjusze w swoim zawodzie.
    W związku z wrzawą, jaką podniosły środki przekazu, zwołano po trzech dniach
    konferencję prasową, którą prowadził szef wywiadu Sił Powietrznych generał Samford wraz z
    innym wysokim funkcjonariuszem Pentagonu, generałem Rameyem, autorem "balonowej"
    wersji w sprawie Roswell. Obecny był również Ruppelt, który przyjechał specjalnie w tym
    celu z Dayton. Rzucała się natomiast w oczy nieobecność Fourneta i Holcomba,
    bezpośrednich świadków wydarzeń. Inny oficer zasugerował prasie inwersję temperatury i w
    ten sposób temat został zamknięty, w każdym razie w środkach przekazu, jak świadczą o tym
    wielkie nagłówki w gazetach, które ukazały się następnego dnia. Podana pózniej przez US
    Weather Bureau odmienna ocena nic nie zmieniła . Opinia publiczna była wyraznie
    zaniepokojona tymi sprzecznymi wyjaśnieniami. Dowodzi tego artykuł tygodnika "Time" z
    dnia 4 sierpnia, który traktuje poważnie relację radarzysty Barnesa i w następujących słowach
    komentuje wojskową konferencję prasową: "Jeśli Siły Powietrzne nie próbują ukryć jakiegoś [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl