• [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

    tchu. - Może o szczegółach porozmawiamy potem
    z mojÄ… siostrÄ…?
    - Naturalnie. Przyjdę z wizytą jutro w południe. La-
    dy Ravensden na pewno wie, jak najlepiej postąpić -
    przyznał Jack. - A teraz, jeśli można, zepnę pani suknię.
    01ivia skinęła głową. Stała nieruchomo i bała się na-
    wet odetchnąć, gdy przypinał róże na miejsce. Poczuła
    muśnięcie jego palców w zagłębieniu między piersiami
    i serce zabiło jej mocniej. Ciekawa była, czy Jack wie.
    jak bardzo poruszyło ją to intymne dotknięcie, ale gdy
    spojrzała mu w oczy, po plecach przebiegł jej dreszcz.
    On był taki poważny!
    - Kapitanie Denning...
    - Jack - poprawił ją i uśmiechnął się do niej. -
    Niech siÄ™ pani nie obawia, 01ivio. Nigdy pani nie
    skrzywdzę. Daję na to słowo. Zrobię wszystko, żeby pa-
    ni była szczęśliwa, moja droga.
    01ivia skinęła głową. Jej suknia odzyskała przyzwoi-
    ty wygląd. Przyjęła więc ramię kapitana i razem wyszli
    z pokoju, by wrócić do sali balowej.
    - Jeśli mi pozwolisz, chciałabym dać ci w prezencie
    absolutnie wyjątkowe wesele - powiedziała Beatrice do
    siostry. Siedziały w sypialni 01ivii, niedawno zegar wy-
    bił drugą. - Mogłybyśmy urządzić je w Camberwell,
    a papa i Nan naturalnie by siÄ™ u nas zatrzymali. Dom
    jest tak wielki, że możesz zaprosić tylu swoich przyja-
    ciół, ilu tylko sobie życzysz.
    - Jesteś dla mnie taka dobra! - 01ivia uściskała sios-
    trę. - Dziękuję ci za tę propozycję, ale nie chcę wystaw-
    nej uroczystości. Wystarczy mi, że będzie rodzina i kil-
    koro najbliższych przyjaciół.
    - Kapitan Denning powinien porozmawiać z papą -
    ciągnęła Beatrice, odwzajemniwszy serdeczny uścisk
    siostry. - W każdym razie napiszę do niego i ty też po-
    winnaś, Olivio. Kiedy papa wyrazi zgodę na piśmie,
    możemy zaplanować ślub na... na kiedy? Za miesiąc?
    Czy może to za szybko? Musisz mi powiedzieć, jakie
    jest twoje życzenie. Czy potrzebujesz więcej czasu na
    poznanie kapitana Denninga?
    - Jeśli o mnie chodzi, mogłabym go poślubić nawet
    zaraz! - oświadczyła Olivia. - Jack natomiast obiecał
    przyjść porozmawiać o szczegółach jutro w południe. -
    01ivia spojrzała na zegar i dodała: - Ach, nie. Już dzi-
    siaj. Jeśli zaraz nie położymy się do łóżek, prześpimy
    jego wizytÄ™.
    Siostry wymieniły uśmiechy.
    - Tak się cieszę z twojego szczęścia, najdroższa - po-
    wiedziała Beatrice. - Dobranoc. %7łyczę ci miłych snów.
    Po odejściu siostry 01ivia położyła się do łóżka
    i zdmuchnęła świecę. Zamknęła oczy i wtuliła się w po-
    duszkę, ale nie zasnęła od razu.
    Czy Jack by jej się oświadczył, gdyby nie zastano ich
    w namiętnym uścisku? Na pewno nie od razu, ale może
    któregoś dnia...?
    Olivia byłaby niebiańsko szczęśliwa, gdyby nie ta
    właśnie drobna wątpliwość. Wiedziała przecież, że jej
    reputacja ucierpiałaby bardzo poważnie, gdyby Jack
    wyraznie nie oświadczył, że są zaręczeni. Lady Cle-
    ments już by się o to postarała!
    Chyba jednak Jack nie całowałby jej z takim zapa-
    miętaniem, gdyby nie podzielał jej uczuć? 01ivia rozu-
    miała, że dżentelmeni nie zawsze są zakochani w da-
    mach, z którymi oddają się pieszczotom. Wiedziała, że
    lord Burton ma kochankÄ™, a lady Burton traktuje to jak
    coś normalnego. Ale co ma jedno do drugiego? Małżeń-
    stwo Burtonów nie zostało zawarte z miłości, a jednak
    małżonkowie byli razem przez wiele lat, chociaż każde
    z nich miało swoje życie.
    Bardzo chciała, żeby Jack ożenił się z nią z miłości.
    Prosiła Boga, żeby właśnie tak było.
    Wiedziała, że Beatrice i Harry kochają się jak szale-
    ni. Była pewna, że Harry już nie ma kochanki. Beatrice
    nie zgodziłaby się na taką sytuację.
    Pragnęłaby, żeby jej małżeństwo było takie jak sios-
    try. %7łeby miłość między nią a Jackiem wprost rzucała
    siÄ™ w oczy.
    W końcu uciszyła wątpliwości i wygodniej ułożyła
    się w pościeli. To prawda, że na Jacku wymuszono
    oświadczyny, ale po tym pocałunku i tak najprawdopo-
    dobniej zrobiłby to z własnej woli.
    Olivia zasnęła, uśmiechając się do tej myśli.
    ROZDZIAA SZÓSTY
    - Przecież wiesz, że życzę ci szczęścia - powiedzia-
    ła Anne do Jacka następnego ranka. Szli nadmorską
    promenadą i przystanęli, by nacieszyć się malowni-
    czym widokiem. - Naturalnie smutno mi, że nasz zwią-
    zek się kończy, ale i tak by do tego doszło. Jestem dzie-
    sięć lat od ciebie starsza, mój drogi, i wiedziałam, że to
    nie jest na stałe. - Uśmiechnęła się do niego. - Mam
    nadzieję, że pozostaniemy przyjaciółmi.
    - Naturalnie. Wiesz, że zawsze możesz na mnie li-
    czyć, gdybyś potrzebowała pomocy - powiedział Jack.
    - W ogóle gdybyś kiedykolwiek znalazła się w trudnej
    sytuacji, zrobię wszystko, co będzie w mojej mocy, że-
    by ci pomóc. Przykro mi, że nie mogłem powiedzieć ci
    o mojej decyzji przed ogłoszeniem zaręczyn wczoraj
    wieczorem, ale to się zdarzyło dość nagle.
    - Z tym często tak bywa - stwierdziła z uśmiechem.
    - ProszÄ™, nie przejmuj siÄ™ mnÄ…, Jack. NaprawdÄ™ siÄ™ te-
    go spodziewałam. 01ivia to urocza panna i z wyglądu,
    i z natury. Jakby dla ciebie stworzona.
    - Ma w towarzystwie o wiele wyższą pozycję - po-
    wiedział Jack i zmarszczył czoło. - Nie wiem, czy je-
    stem dla niej odpowiednim mężczyzną. Zasłużyła sobie
    na kogoś lepszego, ale skoro los nas połączył, to zrobię [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl