-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wrotnie.
S
R
6
Leniwe popołudnie rozpościerało się nad śpiącą prerią
niby złoty dywan. Pola świeciły pustkami. Plony ze-
brano, a maszyny czekały kolejnego sezonu, pocho-
wane gdzieś w stodołach. Jesienne słońce złociło do-
linÄ™ Calgary, odbijajÄ…c siÄ™ w wÄ…skich strumieniach,
które niby błyszcząca wstęga opasywały zielone
wzgórza.
S
R
Martha McCormick prowadziła swój dom na kółkach
wąską żwirówką, rzucając tęskne spojrzenia na je-
sienny krajobraz za szybą. Jej przyjaciółki ciekawie
przyglądały się mijanym zabudowaniom. Na ich twa-
rzach malowało się radosne oczekiwanie.
To tam! - zawołała wesoło Jo. - Widzicie tę tablicę?
Clem Calloway. Hodowla psów rasowych".
Bardzo ładna tablica, prawda? - zauważyła Lyle. Jej
też udzielił się radosny nastrój, co Martha odnotowała
z prawdziwą przyjemnością, choć sama była w nie
najlepszym humorze. Ostatnimi czasy Lyle bardzo
rzadko się uśmiechała. Wesoła i pogodna zazwyczaj
dziewczyna stała się milcząca i smutna, a na pytanie,
co jej jest, pośpiesznie zapewniała, że wszystko w
porzÄ…dku.
Ciekawe, kto to namalował? - zastanawiała się Jo. -
WyglÄ…da na robotÄ™ fachowca.
Myślę, że Clem sam to zrobił - powiedziała cicho
Martha, unikając wzroku przyjaciółek. - Zawsze miał
zdolności w tym kierunku.
Lyle i Jo obrzuciły ją zdziwionymi spojrzeniami.
NaprawdÄ™? Nic mi o tym nie wiadomo - zain-
teresowała się Lyle.
Clem bardzo ładnie rysuje - ciągnęła Martha, skręca-
jąc w krótki podjazd i zatrzymując się przed niewiel-
kim, pomalowanym na biało domkiem z szeroką we-
randÄ…. - KiedyÅ›...
Urwała na widok mężczyzny, który wychylił się
S
R
zza rogu domu. W jednej ręce trzymał młotek, w dru-
giej zaś pudełko z gwozdziami. Na pooranej zmarsz-
czkami i spalonej przez słońce twarzy pojawił się ra-
dosny uśmiech.
Jo wyskoczyła z samochodu i rzuciła się na szyję
swemu dawnemu pracodawcy. Ucałowawszy go ser-
decznie w oba policzki, odsunęła się, robiąc miejsce
Lyle. Stojąca z boku Martha z uśmiechem przyglądała
się powitalnym uściskom. Pełnym czułości wzrokiem
studiowała twarz ukochanego mężczyzny, malujące
się na niej zadowolenie i spokój. Zrozumiała, że Clem
jest tu szczęśliwy. W końcu udało mu się osiągnąć to,
czego zawsze pragnÄ…Å‚. W tej uroczej, cichej dolinie,
wśród ukochanych zwierząt, znalazł to, czego szukał.
Ponieważ Martha kochała Cierna, widok jego szczę-
ścia napełnił ją radością. Ale gdzieś na dnie jej serca
czaił się smutek i ból. Wiedziała, że Cłem na zawsze
odszedł z rodeo i że po weselu Robin nigdy go już nie
zobaczy.
Jak się masz, Martho! - pozdrowił ją Clem, uwalnia-
jąc się z objęć Jo i Lyle. - Co tam u ciebie?
W porządku - wymamrotała, spuszczając głowę i
wpychając dłonie głęboko w kieszenie dżinsów, żeby
ukryć ich drżenie. - Wszystko po staremu, Clem. Je-
dziemy właśnie do Lacombe i dziewczęta nalegały,
żeby wstąpić tu po drodze i zobaczyć, jak się urządzi-
Å‚eÅ›.
No myślę! - obruszył się Clem, choć w jego nie-
S
R
bieskich oczach błyszczał śmiech. - Aadnie, nie ma
co! Przyjaciele przejeżdżają obok twego domu i żaden
nawet nie zajrzy, żeby się przywitać. Chodzcie,
dziewczyny, pokażę wam moje szczenięta -dodał z
dumÄ…. ZmiejÄ…c siÄ™ i zasypujÄ…c go pytaniami Jo i Lyle
posłusznie ruszyły za Clemem. Martha towarzyszyła
im, trzymajÄ…c siÄ™ nieco na uboczu.
-A więc wybieracie się do Lacombe - powiedział
Clem, zdejmujÄ…c kurtkÄ™ i wieszajÄ…c jÄ… na wieszaku;
Znajdowali siÄ™ w jasnej, zaskakujÄ…co czystej kuchni.
-To bardzo ładne miasteczko - dodał, stawiając na
stole kubki.
Tęskna nutka w jego głosie nie umknęła uwagi kobiet.
-Tęsknisz za rodeo, prawda, Clem? - spytała nie
śmiało Jo- podnosząc na niego duże, niebieskie oczy.
Zawahał się przez chwilę.
-No cóż, skłamałbym mówiąc, że nie tęsknię -
powiedział wolno, nalewając kawy do stojących na
stole kubków. - Ale wcale nie tęsknię za bykami. Tak
naprawdę, to brakuje mi przede wszystkim przyjaciół.
Szczególnie niektórych - dodał cicho. Przy tych ostat-
nich słowach jego głos zadrżał lekko.
Siedzące przy stole kobiety popatrzyły na niego zdu- [ Pobierz całość w formacie PDF ] - zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- zambezia2013.opx.pl