• [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

    stronie mostu?
    - Nie! - powiedziała szybko.
    - Na pewno? Może będzie lepiej...
    - Nie, jedzmy dalej - nakazała.
    Było bardzo wiele powodów, dla których nie chciała się zatrzymywać na noc przed dotarciem do miejsca
    przeznaczenia.
    Wynajęty dom na Outer Banks stał na odludziu. Beau powiedział, że dom mieścił się za najbardziej
    wysuniętym na północ miasteczkiem Corolla, na skraju prawie niezamieszkanej wąskiej wyspy. Spencer
    ucieszył się, że po plaży biegają mustangi.
    Gdy dotrą na miejsce - a Beau mówił, że dom jest duży, trzypiętrowy, ma pięć sypialni i okna wychodzące
    na ocean - będą wreszcie bezpieczni.
    - Ale czy możesz tak długo prowadzić? - zapytała Jordan z niepokojem. - Jeśli jesteś zmęczony, zmienię
    ciÄ™.
    - Nie, dam sobie radę - odpowiedział. - Martwię się tylko o Spencera. Może byłoby mu łatwiej znieść
    podróż, gdybyśmy zatrzymali się na noc.
    - Na pewno wytrzyma - upierała się, być może egoistycznie, ale nie mogła nic na to poradzić.
    Wiedziała, że nie będzie spokojna, jeśli się zatrzymają. A kiedy zostanie sama ze Spencerem w pokoju
    motelowym, ogarnie jÄ… strach.
    Bałaby się chyba jeszcze bardziej, gdyby we trójkę zajęli jeden pokój. Oczywiście w obecności Spencera
    nie działoby się nic takiego, jak zeszłej nocy. Ale Jordan zamierzała unikać sytuacji, mających cokolwiek
    wspólnego z Beau i łóżkiem, niezależnie od tego, czy mieliby przyzwoitkę. I tak będzie trudno mieszkać z
    nim pod jednym dachem.
    Wiedziała, że nie mogą się wiecznie ukrywać. Zanim przyjechał do nich Beau, chciała już zadzwonić na
    policję. Gdy nie mogła się dodzwonić na jego komórkę, uznała, że jeśli Spencerowi coś grozi, to władze
    ochronią go lepiej niż ona. Ale wtedy pojawił się Beau i wybawienie. Przecież najbardziej zależało jej na
    tym, żeby wywiezć Spencera z miasta, jak najdalej od  pirata . Na miejscu zastanowią się, co robić.
    - Chcesz posłuchać innej płyty? - zapytał Beau, gdy skończył się album Rolling Stonesów, którego słuchali.
    - Nie, ta jest dobra.
    - Na pewno? Słuchaliśmy jej dwa razy.
    - Naprawdę? - Nawet nie zauważyła. - A może włączymy radio?
    - Nie. W czasie długich podróży najlepiej słucha się kompaktów - powiedział wesoło Beau, jakby jechali
    na zwykłe wakacje. Pochylił się, wcisnął przycisk  eject i podał Jordan płytę. - Wybierz coś innego.
    Nie była w nastroju do słuchania muzyki. Wolałaby rozmyślać w milczeniu. Ale przejrzała płyty ustawione
    we wbudowanym schowku między siedzeniami.
    Zauważyła, że Beau ma bardzo eklektyczny gust. Lynrd Skynrd obok Patsy Cline i składanki przebojów z
    lat osiemdziesiÄ…tych.
    - Popatrz, kolego! - powiedział Beau do Spencera, gdy Jordan wkładała do odtwarzacza płytę Eltona Johna.
    - To jest most, o którym ci opowiadałem!
    Jordan podniosła wzrok. Rzeczywiście, balustrady mostu lśniły w gasnącym świetle dnia.
    To był kolejny ważny punkt w podróży. Spencera dzieliło już jakieś trzydzieści kilometrów od Georgetown
    i  pirata . Nieprawda, to nie jest przeszkoda, pomyślała Jordan, gdy z głośników popłynęły pierwsze tony
    piosenki Your Song Eltona Johna. Każdy może przejechać przez most. Ale dla niej miała znaczenie
    symboliczne. Z każdym przebytym kilometrem i pokonanym mostem trochę poprawiał jej się nastrój.
    - Założę się, że nigdy przedtem nie jechałeś nad oceanem - powiedział Beau, podjeżdżając pod górkę.
    - Nie jechałem - potwierdził Spencer.
    Miał smutny głos. Jordan odwróciła się, żeby na niego spojrzeć. Wyglądał przez okno na różowawe niebo i
    roziskrzone morze. Musiał poczuć na sobie jej wzrok, bo powiedział cicho, nie odwracając głowy:
    - Mamie ten most bardzo by się spodobał. Lubi podróżować. Ale tata nigdy nam nie pozwala.
    Jordan omal się nie rozszlochała.
    - Czy mama znajdzie nas tak daleko od twojego domu, Jordan? - zapytał. Teraz się odwrócił i spojrzał jej w
    oczy. %7łałowała, że to zrobił. Nie chciała widzieć tęsknoty malującej się na jego buzi, nie chciała też, żeby
    dostrzegł jej trudny do ukrycia żal.
    Zmusiła się do uśmiechu.
    - Spójrz! - wykrzyknęła. - Chyba widzę delfina!
    Spencer natychmiast przybliżył twarz do okna.
    - Gdzie? Nie widzę - poskarżył się po chwili.
    - Może to tylko promienie słońca - wyjaśniła.
    Jasne. Zwal wszystko na zachód słońca.
    Przełknęła i spojrzała na Beau. Patrzył prosto przed siebie, skupiony na drodze, która cały czas prowadziła [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl