• [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    Pod wpływem impulsu podeszła do telefonu. Za-
    miast łączyć się przez sekretarkę, wybrała bezpośred-
    nie połączenie. Takie drobne środki ostrożności były
    spóznione, gdyż jej zdjęcie z Samem ukazało się już
    w gazetach i wywołało plotki w biurze, ale Johanna nie
    chciała dawać do nich nowego powodu.
    Jestem spokojna, powtarzała sobie. Nie była uparta
    ani mściwa, jedynie rozsądna.
    Telefon odebrała jakaś kobieta. Słysząc jej głos,
    Johanna poczuła się w pełni usprawiedliwiona. Męż-
    czyzna taki jak Sam zawsze musiał mieć jakąś kobietę
    124 Nora Roberts
    obok siebie. I właśnie takich mężczyzn powinna
    unikać.
     Chciałabym mówić z panem Weaverem. Nazy-
    wam się Johanna Patterson.
     Nie ma Sama. Chętnie przekażę mu wiadomość.
     Mae zaczęła szukać notesu, który zawsze nosiła
    w kieszeni fartucha.  Sam mówił mi o pani. To pani
    produkuje ,,Czas na ciekawostki  .
    Johanna zmarszczyła brwi na myśl o tym, że Sam
    rozmawia o niej z jedną ze swoich kochanek.
     Tak, to ja. Czy mogłaby pani...
     Zawsze go oglądam  ciągnęła Mae.  A potem
    przy kolacji sprawdzam, czy Joe potrafi odpowiedzieć
    na któreś z pytań. Joe to mój mąż. Jestem Mae Block.
    A więc to była ta Mae, która wycierała kurze
    i uprawiała lwie paszcze. Wizja uroczej przyjaciółki
    Sama zniknęła sprzed oczu Johanny. Poczuła, że robi
    się jej wstyd.
     Cieszę się, że podoba się pani program  po-
    wiedziała.
     Uwielbiam go  zapewniła ją Mae.  Teraz też
    mam włączony telewizor. Bardzo się ucieszyłam, kiedy
    zobaczyłam naszego Sama. Niezle sobie poradził. Na-
    stawiłam wideo, żeby Joe też mógł obejrzeć. Wszyscy
    szalejemy za Samem. On bardzo dobrze się o pani
    wyraża. Podobały się pani kwiaty?
     Kwiaty?  wykrztusiła Johanna.
     Sam myśli, że nie widziałam, jak je wykradał.
     Były śliczne.  Johanna, mimo wcześniejszych
    postanowień, wyraznie miękła.  Mam nadzieję, że nie
    pogniewała się pani.
    Reguły gry 125
     Mam ich mnóstwo, a kwiaty powinny sprawiać
    przyjemność, prawda?
     Oczywiście, pani Block.
     Mae. Mów mi Mae, skarbie.
     Mae, powtórz Samowi, że dzwoniłam. I że...
     Sama mu to powiedz, skarbie, bo właśnie wszedł.
    Poczekaj chwilę.
    Zanim Johanna zdążyła wymamrotać jakąś wymów-
    kę, usłyszała okrzyk Mae:
     Sam, dzwoni ta pani, do której wzdychasz. I chcia-
    łabym wiedzieć, po co wkładasz białą koszulę, kiedy
    idziesz szaleć z końmi? Za nic potem nie wywabię
    tych plam. Wytarłeś nogi? Właśnie wymyłam podłogę
    w kuchni.
     To stara koszula  powiedział żartobliwym tonem.
     Stara czy nie, teraz nadaje się tylko na szmatę.
    Facet w twoim wieku powinien wiedzieć pewne rze-
    czy. Nie trzymaj swojej pani na linii. Przygotuję ci
    kanapkę.
     Dzięki. Witaj, Johanno.
    Mae nie wymieniła jej imienia. ,,Ta pani, do której
    wzdychasz  . Johanna postanowiła, że zastanowi się nad
    tym pózniej.
     Przepraszam, że przeszkadzam ci w środku dnia
     powiedziała.  Pewnie jesteś zajęty.
     Nadwerężyłem sobie nadgarstek.  Wyciągnął
    chustkę i otarł pot z czoła.  Cieszę się, że zadzwoniłaś.
    Myślałem o tobie.
     No cóż...  Gdzie podziały się wszystkie wy-
    mówki, które sobie przygotowała?  Co do dzisiejszego
    wieczoru...
    126 Nora Roberts
     Tak?
    Bardzo starannie odwinęła sznur telefonu z palca.
     Zostały mi pewne rzeczy do zrobienia i okazało
    się, że mam dziś zebranie. Nie wiem, o której się
    skończy, więc...
     Może przyjedziesz tutaj, kiedy będziesz wolna?
     Bez trudu rozpoznał kłamstwo.  Powinnaś już znać
    drogę.
     Tak, ale to się może przeciągnąć. Nie chcę psuć ci
    wieczoru.
     Zepsujesz go, jeśli się nie zjawisz.
    Nie miała pojęcia, co na to odpowiedzieć.
     Tak naprawdę nigdy nie powiedziałam, że się
    zgadzam.  Ale nigdy też nie odmówiła, przypomniała
    sobie.  Może umówimy się kiedy indziej?
     Johanno  powiedział bardzo powoli  nie chcesz
    chyba, żebym znowu pojawił się na progu twojego
    domu, prawda?
     Pomyślałam tylko, że będzie lepiej...
     Bezpieczniej.
    Miał rację, bez dwóch zdań.
     Lepiej  upierała się.
     Wszystko jedno. Jeśli nie przyjedziesz do ósmej,
    ja przyjadę po ciebie. Wybieraj.
     Nie lubię, kiedy stawia mi się ultimatum  powie-
    działa ostrzejszym tonem.
     Jaka szkoda. Do zobaczenia, kiedy przyjedziesz.
    I nie pracuj zbyt ciężko.
    Johanna zmarszczyła brwi, słysząc sygnał w słuchaw-
    ce, a następnie odłożyła ją na widełki. Nie pojedzie.
    Niech ją diabli, jeśli pojedzie.
    Reguły gry 127
    Oczywiście pojechała.
    Tylko po to, by udowodnić sobie, że nie jest
    tchórzem, zapewniała samą siebie. Tak czy inaczej
    chowanie się w kącie nie rozwiązywało, tylko od-
    wlekało pewne sprawy. Nie mogła pozwolić sobie na
    niedomówienia.
    To prawda, że dobrze się czuła w jego towarzystwie,
    nie było więc powodów do zdenerwowania. Tyle że
    znowu pozwoliła sobą manipulować. Właściwie to nie
    on nią manipulował. Sama sobie to zawdzięczała.
    Gdyby nie chciała jechać, nigdy by nie zadzwoniła, aby
    powiedzieć, że nie przyjedzie. W głębi duszy chciała,
    by nalegał, gdyż musiała stanąć twarzą w twarz z prob-
    lemami, które trzeba było rozwiązać.
    Z pewnością mogła stanąć twarzą w twarz z Samem
    Weaverem.
    Powtarzała sobie, że przecież to zwykła kolacja.
    Z przyjacielem. Bo byli już chyba przyjaciółmi? Roz-
    mowa nie mogła zaszkodzić, zwłaszcza rozmowa dwoj-
    ga ludzi, którzy pracowali w biznesie rozrywkowym.
    Wcisnęła mocniej pedał gazu i wiszące za nią plas-
    tikowe torby z pralni chemicznej zaszeleściły na wie-
    szakach.
    Przynajmniej tym razem miała własne auto, więc
    odjedzie, kiedy będzie chciała. To dawało poczucie
    bezpieczeństwa.
    Gdy przejechała przez bramę prowadzącą na ranczo,
    obiecała sobie, że będzie się dzisiaj dobrze bawiła.
    Taka sympatyczna kolacja z przyjacielem. Zatrzymała
    się przed domem i wysiadła, nie zerknąwszy wcześniej
    do lusterka. Postanowiła nie odświeżać makijażu, tak
    128 Nora Roberts
    jak wcześniej się nie przebrała. Szary kostium był
    stylowy, ale bardzo oficjalny, jak pozostałe trzy w jej
    samochodzie. Czółenka na płaskim obcasie były wy-
    godne i właśnie dlatego je kupiła, a nie ze względu
    na modę.
    Sam pomyślał, że Johanna wygląda tak samo jak [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl