• [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    Kiedy najedli się już do syta, zapytała, co taki chłopiec jak Mattias robi na wiejskich
    drogach.
    Kaleb odpowiedział w jego imieniu:
    - Stało się nieszczęście i chłopiec znalazł się daleko od rodziny. Teraz próbujemy odnalezć
    jego dom. Słyszeliście taką nazwę, matko?
    Nie, gospodyni nigdy o Grastensholm nie słyszała.
    - Ale jak to jest gdzieś koło Christianii, to...
    - Tak, to tam - wykrzyknął Mattias uradowany.
    - W takim razie musicie zejść dalej w dolinę. Zaszliście za daleko na północny wschód. To
    jest dolina Fla w Hallingdal. Powiadacie, że przeszliście przez zachodnie wzgórza? W takim razie
    dziękujcie Bogu, że nie spotkaliście niedzwiedzia! Ale one pewno jeszcze śpią.
    Kaleb uśmiechnął się przelotnie.
    - Ja prowadzę ze sobą anioła stróża.
    Podziękowali i ruszyli w drogę z nową nadzieją i nowymi siłami, zaopatrzeni w mały
    węzełek.
    W południowej części doliny spotykali zabudowania, położone w znacznej odległości jedne
    od drugich. Przez dłuższy czas wędrowali wzdłuż dużej rzeki i tu szło im się dobrze, potem jednak
    musieli porzucić rzekę i znalezli się w jakimś nieprzyjaznym otoczeniu. Przestraszyli się, nie
    mogąc znalezć drogi. Znowu przed nimi rozciągał się las. Chyba ponownie zabłądzili. Chociaż i
    przedtem tu, po zachodniej stronie rzeki, żadnej wyraznej drogi nie było, to przynajmniej rzeka
    stanowiła jakiś punkt odniesienia. Teraz jej zabrakło.
    Mattias, śmiertelnie znużony, usiadł na ziemi.
    - Gdzie przenocujemy? - zastanawiał się przygnębiony.
    Kaleb widział, jak bardzo chłopiec jest zmęczony i przemarznięty.
    - Pójdziemy jeszcze trochę, a kiedy napotkamy jakąś chłopską zagrodę, wejdziemy i
    poprosimy, by nam pozwolono przenocować w oborze.
    Mattias skinął głową i wstał pełen zwątpienia. Już bardzo dawno temu po raz ostatni
    widzieli zabudowania, a szanse na to, by mogli dojść do jakiejś osady przed nocą, były niewielkie.
    - Musimy znowu odnalezć rzekę - powiedział Kaleb chcąc dodać małemu przyjacielowi
    odwagi. - Nad rzeką zawsze jest więcej możliwości.
    Wędrowali dalej na sztywnych ze zmęczenia nogach i Kaleb nie powiedział ani słowa,
    kiedy Mattias wsunął swoją dłoń w jego rękę.
    Tego wieczora jednak szczęście im sprzyjało. Zaczynało już zmierzchać, kiedy znowu
    usłyszeli szum rzeki, a wkrótce potem dostrzegli światło jakiejś zagrody. Byli tak zmęczeni, że
    nawet nie zapytali o pozwolenie. Weszli po prostu do obory i natychmiast zasnęli zagrzebani w
    sianie.
    Ostatnie zadanie, jakie Mattias wyrzekł tego wieczora, brzmiało:
    - Kaleb, a co będzie, jeżeli nie odnajdziemy Grastensholm? My chyba nigdy nie dojdziemy
    do domu.
    - Ależ oczywiście, że dojdziemy!
    Pierwszy raz słyszał rezygnację w głosie Mattiasa. To nim wstrząsnęło. Mattias, który był
    samą pogodą i jasnością!
    Zrozumiał też, jak bardzo jego własna odwaga była uzależniona od spokojnego, pogodnego
    wsparcia Mattiasa. Jeśli chłopiec straci wiarę... na czym on wówczas się oprze?
    - Wszystko będzie dobrze, Mattias - powiedział jeszcze, ale sam słyszał, jak niepewnie to
    zabrzmiało.
    Wyglądało jednak na to, że nawet te puste słowa uspokoiły malca. Nad własną przyszłością
    Kaleb specjalnie się nie zastanawiał. Uciekł z kopalni, to było najważniejsze. Teraz powinien
    zatroszczyć się przede wszystkim o to, by Mattias wrócił do domu. To mu naprawdę leżało na
    sercu. A potem znajdzie się i dla niego jakaś rada. Był młody i silny, miał przed sobą całe %7łycie,
    wolne i niezależne.
    To był boski dar dla kogoś, kto spędził cztery lata zamknięty w ciemnicy!
    Las, który musieli przebyć następnego dnia, nie był zbyt rozległy. Napotkali też most na
    rzece, przeszli na drugą stronę i znalezli się w jasnej, otwartej okolicy Ringerike.
    Od długiej wędrówki po twardych wiejskich drogach Mattiasowi porobiły się pęcherze na
    stopach. Nie narzekał, lecz Kaleb widział, że każdy krok jest dla niego udręką. Ale dzielnie brnął
    dalej. Widocznie pęcherze prócz bólu stóp mają też inne działanie...
    Niebawem dotarli do jakiejś większej osady. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl