X

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    - Nie, mamo - odparła radośnie Jolita. - Kobiece po�
    gaduszki.
    Z sąsiednich wiosek napłynęły żądne rozrywki tłumy,
    ludzie zapełnili szczelnie wielki plac na krańcach mia�
    steczka, ciekawi mającego rozegrać się spektaklu. Nie�
    zwykle kosztowne i niebezpieczne turnieje były rzadkim
    79
    wydarzeniem, a zgodę na ich zorganizowanie musiał
    wyrazić król. %7ładen władca nie chciałby narażać naj�
    lepszych rycerzy na utratę zdrowia, a może życia, dla
    najprzedniejszej nawet rozrywki. Jednak turnieje były
    znakomitą okazją do doskonalenia rycerskiego rzemio�
    sła w czasach pokoju i wielu ryzykowało w nich uczest�
    nictwo nawet bez królewskiego pozwolenia.
    Wszędzie wokół widziało się ubranych w zielono-zło-
    te barwy de Molynsów ich podwładnych, co było natu�
    ralne, zważywszy na to, jak wiele zależało od dobrej orga�
    nizacji i starań gospodarzy, którzy musieli mieć baczenie
    na bezpieczeństwo gości, giermków, służby, koni i ekwi�
    punku wreszcie, nigdy tanich, a często wręcz niebywale
    kosztownych. Osobne miejsce wyznaczono akrobatom,
    sztukmistrzom, trubadurom, hałaśliwym wędrownym
    muzykom, obwożącym swoje towary handlarzom, mię�
    dzy którymi sporo było złodziei i dziewek, jak zawsze
    szukających okazji łatwego zarobku wszędzie tam, gdzie
    gromadzili się ludzie. Niektórzy spośród napływającego
    tłumu, odziani wykwintniej, niż im pozwalał na to ich
    status, próbowali zająć miejsca przeznaczone dla gości
    de Molynsów w nadziei, że nie będą się wśród nich wy�
    różniać. Szybko przekonali się o swojej pomyłce.
    Rzędy drewnianych ław wznosiły się po obu stronach
    placu, na którym miał odbyć się turniej. Młodzi chłop�
    cy, zawsze wykorzystujący okazję do zabawy, wspinali się
    po nich, zanim nie zostali ostatecznie spędzeni. Drew�
    niany płot, zakończony parapetem, pomalowany na zło�
    to i zielono, miał ochronić siedzących w pierwszym rzę-
    80
    dzie przed niepożądanym wypadkiem, jaki zawsze mógł
    się zdarzyć w czasie turnieju. To na tych właśnie ławach
    zajęła miejsce Eloise wraz z innymi damami z rodzi�
    ny de Molyns, przyszłymi teściami Jolity, damami z ich
    strony, kapłanami, przyjaciółmi domu, żonami i córka�
    mi biorących udział w turnieju rycerzy, guwernantkami
    i niańkami.
    Jolita, jako najważniejsza w dzisiejszym dniu osoba,
    siedziała na honorowym miejscu. Czyniąc zadość wy�
    mogom grzeczności, poprosiła lady Pace, przyszłą teś�
    ciową, aby pomogła jej rozszyfrować tożsamość mniej
    znanych rycerzy, którzy właśnie zaczynali wyłaniać się
    z namiotów i sposobić się do dosiadania koni. W lśnią�
    cych zbrojach i tunikach w kolorach herbowych, takich
    samych, jakimi były ozdobione ich tarcze, wychodzili je�
    den po drugim, poprzedzani przez giermków, młodych
    chłopców ze szlachetnych rodzin, którzy w przyszłości
    będą pasowani na rycerzy, ale na razie uczyli się wal�
    czyć i mieli za zadanie dbać o ekwipunek i rumaki swo�
    ich panów. Każde zaniedbanie mogło drogo kosztować,
    nawet życie.
    Głosy gawędzących kobiet ścichły, zapalono pochod�
    nie osadzone w żelaznych uchwytach. Barwy szat gości,
    krzykliwie jaskrawe w pełnym słońcu, teraz przygasły.
    Lśniły srebro, stal i żelazo, czapraki falowały lekko wo�
    kół końskich nóg, poruszane wieczornym wietrzykiem,
    fałdki tworzące się na tkaninie zniekształcały powtó�
    rzony na niej wzór z tarczy herbowej. Głowy rumaków,
    okrytych aż po kopyta ozdobnymi tkaninami w bar-
    81
    wach rodowych rycerzy, również były osłonięte, wodze
    obwieszone dzwoneczkami, chwostami i frędzlami. Pa�
    radny czaprak skrywał użyteczne pasy, sznury, klamry,
    sprzączki i ochraniacze, a także podwójny popręg, ma�
    jący utrzymać na końskim grzbiecie siodło, gdy w peł�
    nym galopie dosięgnie rycerza kopia. Cała zbroja, każdy
    jej element, służyły temu samemu: miały chronić przed
    ciosami, minimalizować ich efekt. Między sobą potyka�
    jący się nie mówili inaczej o zbroi jak  uprząż".
    Nosili owe ciężkie żelazne uprzęże niestrudzenie, do
    póznego wieku, nawet wtedy, gdy ich siły życiowe nie
    dorównywały animuszowi. Kobiety, siedzące na drew�
    nianych ławach, wytężały wzrok, każda wypatrując swo�
    jego mężczyzny. Wielu z nich miało już wokół ramion
    zawiązane wstążki dam, na których cześć chcieli się po�
    tykać, inni przypięli kwiaty do hełmów, niesionych przez
    młodych giermków. Lord Pace i sir Crispin przycwało-
    wali obaj jednocześnie do swoich żon i żartując, śmiejąc
    się beztrosko niczym młodzi chłopcy, poprosili, by wol�
    no im było potykać się w ich barwach. Do Eloise nikt
    jak dotąd nie zwrócił się z taką prośbą, ale też tego się
    nie spodziewała.
    Ledwie obaj mężczyzni oddalili się cwałem, z szar�
    fami powiewającymi wokół ich ramion, ku ich ławie
    skierował się inny rycerz. Czarno-złoty czaprak falował
    wokół końskich nóg, wiatr rozwiewał czarne włosy, na
    poważnej twarzy gościł wyraz zdecydowania.
    - Podjeżdża do nas, Ellie - powiedziała półgłosem Jo- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl

Drogi użytkowniku!

W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

 Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

 Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.