• [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

    ile. Może da się coś z tym zrobić.
     Nie chciałbym sprawiać kłopotów. Na pewno się jeszcze z Evie
    zobaczymy. Nie będę już pani przeszkadzał. Proszę ją ode mnie pozdrowić. 
    Jeszcze raz się uśmiechnął i poszedł sobie.
    Tarn przez cały czas stała jak wryta. Nagle do niej dotarło, że trzymany
    przez nią worek waży chyba z tonę.
    Wez się w garść! To tylko sąsiad z góry. Przez Caza Brandona boisz się
    już chyba wszystkich mężczyzn na świecie.
    Ale gdy zeszła na dół, czekał już tam na nią właściciel, którego
    rzeczywiście można się było przestraszyć. Był łysy i wytatuowany od stóp do
    głów, co było widać spod podkoszulka i postrzępionych dżinsów.
     To nie z panią gadałem  warknął.
     Wiem. Rozmawiał pan z matką Evie, panią Griffiths.
     Kasa jest?
    Tarn podała mu kopertę i poczekała, aż przeliczył gotówkę.
     Chyba się zgadza. Cieszcie się, że nie kazałem dopłacić za karetkę i
    49
    R
    L
    T
    policję. To mogło mi popsuć wizerunek.
     Nie jestem pewna, czy to możliwe  odrzekła Tarn, wręczając mu
    klucze.
     Nie ma co narzekać. Zaraz sprawdzę, czy mi coś tam nie zginęło.
    Tarn postanowiła nie opowiadać cioci Hazel o tym miejscu.
     Na pewno nie chcesz iść na urodziny Molly?  dopytywała się Della. 
    Bardzo cię zapraszała.
    Tarn pokręciła głową.
     Chcę wziąć długą kąpiel i jeszcze raz przejrzeć rzeczy z tamtej
    koperty. Może coś przeoczyłam.
     Na przykład oświadczyny Caza Brandona na firmowej papeterii? 
    Della uśmiechnęła się krzywo.  A jak je znajdziesz, to zaskarżysz go o
    niedotrzymanie warunków kontraktu, tak?
     Dobrze wiesz, o co mi chodzi. Chcę coś w końcu z tego zrozumieć: z
    jednej strony to potworne mieszkanie, a z drugiej ten niesamowity
    pierścionek.
    Z jednej strony ubrania z sieciówek, a z drugiej luksusowe przyjęcia.
     Marzenie ściętej głowy. Myślisz, że gdybyś to ty była na miejscu Evie,
    to ona byłaby gotowa do tylu poświęceń?
    Tarn przygryzła wargę.
     Ale musisz przyznać, że to wszystko jest dziwne.
     Ja bym użyła nieco innego słowa. Wiem, że znów będę Kasandrą, a ty
    znów zignorujesz moje ostrzeżenie, ale jednak powtórzę: rzuć to w diabły i
    wróć do swojego życia! Wszystko wskazuje na to, że właśnie coś takiego
    zrobił Caz Brandon.
     Ale jednak ją utrzymywał. W tej kopercie są stare ponaglenia z banku,
    ale tydzień po ich przysłaniu Evie napisała w pamiętniku, że nie musi się już
    50
    R
    L
    T
    martwić o pieniądze,  dzięki C. 
     Czyli pewnie się zorientował, że to kompletna ciamajda, zwłaszcza
    jeśli chodzi o pieniądze, i zwiał, zanim zdążyła go doprowadzić do
    bankructwa.
     Przecież chciał się z nią żenić! Czemu więc z nią spokojnie o tym nie
    porozmawiał?
     Może próbował i nic to nie dało?
     Znalazłam też mnóstwo dokumentów z jakiejś MacNaughton
    Company. Co to może być?
     A tu akurat ci pomogę  zaoferowała się Della.
     To jest firma zajmująca się sprzątaniem luksusowych pomieszczeń.
    Mają supersprzęt, są obrzydliwie drodzy i legendarnie dyskretni. Zwykle
    zatrudniajÄ… ich rozpuszczeni bogacze i gwiazdy. Ludzie z tej firmy pojawiajÄ…
    siÄ™ w mieszkaniu jak duchy, wyczyniajÄ… w nim cuda i znikajÄ… jak kamfora.
    Ale z tego, co mówiłaś, to mieszkanie Evie nie wyglądało, jakby korzystała z
    ich usług.
     Z tego, co Evie napisała, wynika, że Caz załatwił ich usługi. Choć
    mieszkanie rzeczywiście nie wyglądało, jakby się tam zjawili.
    Della przez chwilę się nie odzywała.
     A ten gość z góry był przystojny?
     Zrobił na mnie dziwne wrażenie.
     Ale ty nie jesteś Evie. Może działała na dwa fronty?
     Nigdy w życiu. Nikt, kto miał do czynienia z Cazem Brandonem, nie
    zawiesiłby oka na kimś takim jak Roy Clayton.
     Doprawdy?  Della groznie spojrzała na Tarn.  Ciekawie to brzmi w
    twoich ustach.
    Chwyciła torebkę i poszła w kierunku wyjścia.
    51
    R
    L
    T
     Jak już się znudzisz tymi zagadkami, Sherlocku, to wpadnij do nas do
    Sunset Bar  rzuciła na pożegnanie.
    Po godzinie Tarn pożałowała, że nie przyjęła zaproszenia. Wykąpała
    się, owinęła ręcznikiem i zostawiła mokre włosy do wysuszenia. Leżała na
    sofie i kolejny raz próbowała przebrnąć przez pamiętnik Evie. Im dłużej go
    czytała, tym było jej smutniej.
    Kontrast pomiędzy niemal histeryczną euforią, jaka panowała na [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl