• [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

    Sten wiedział, co teraz nastąpi. Odwrócił się od ekranu i popatrzył na Alexa. Twarz przyjaciela
    była biała.
    - Nie mamy wyboru. Prawda, chłopcze? - wyszeptał Kilgour.
    Zgadza się, pomyślał Sten.
    Wziął automat, sprawdził ustawienie przyrządów celowniczych oraz zamek. Potem podszedł
    do włazu i ostrożnie go uchylił.
    Był rozbitkiem, ale przecież także imperialnym oficerem.
    Sytuacja zastana: W polu widzenia dwa rzędy żołnierzy straży przybocznej. Czekają. Obok
    nich - grupa wysokiej rangi oficerów.
    Wniosek: Pojawi się jakiś bardzo ważny dowódca.
    Pytanie: Kto to jest?
    Odpowiedz: Lady Atago. Albo Deska.
    Pytanie: Czy śmierć Deski jest pożądana bez względu na straty?
    Odpowiedz: Prawdopodobnie tak.
    Pytanie: Czy śmierć lady Atago jest pożądana?
    Odpowiedz: Zdecydowanie tak.
    Bez względu na koszty, komandorze Sten?
    Bez względu na koszty.
    Sten założył sobie temblak broni na bark. Oparł się o właz do grawisań. Wycelował,
    upewniwszy się, że z zewnątrz nie widać wylotu lufy automatu.
    Jeśli z rampy zejdzie Atago, umrze.
    A wkrótce potem Sten i jego marynarze, których komandor tak bardzo chciał zachować przy
    życiu.
    Za plecami Stena przesuwał się Kilgour. Potrząsał ludzmi, budził ich, coś szeptał.
    Oddaleni o sto pięćdziesiąt metrów żołnierze i oficerowie stanęli na baczność, trzaskając
    obcasami.
    Lady Atago zaczęła schodzić z rampy.
    Mierz starannie, pomyślał Sten. Głupio tak umierać. Jeszcze głupiej, jeśli się chybi.
    Skrzyżowane włosy lunety przesunęły się po czerwonym płaszczu Atago i zatrzymały się
    pośrodku zielonego munduru. Seria AM2 wybije w tej zieleni dziurę wielkości pięści.
    Sten zrobił wdech, potem wypuścił połowę powietrza. Już miał nacisnąć spust...
    Straż przyboczna lady Atago zmieniła pozycje. Goliaci poruszali się zwinnie jak baletnice.
    Utworzyli wokół swej podopiecznej koło. Zamiast zieleni, Sten widział teraz biel ich mundurów.
    Zaklął i uniósł oczy. Atago wciąż otaczali żołnierze ze straży przybocznej. Krąg odzianych na
    biało olbrzymów, jak falanga sunął ku wozowi dowodzenia. Za nimi spieszyli oficerowie.
    Sten opuścił automat.
    Dyszał, jakby właśnie przebiegł pięć kilometrów. Przemawiała do niego ta świadomość, którą
    kiedyś posiadał jako uliczny przestępca.  Ty! Jesteś rozczarowany, że jeszcze żyjesz? Co z tobą, do
    cholery? Potem włączyła się inna część jazni.  Przepraszam, nie wiedziałem, że powstrzymałeś się
    od oddania serii, żeby jeszcze pożyć. W tej uwadze nie ma krytycznej intencji!
    Ta myśl tylko pogorszyła sprawę. Może powinien wystrzelić?
    Sten był bardzo cichy i zamyślony przez resztę dnia.
    Kilgour przejął dowodzenie. Zdarł mundury z ciał członków załogi grawisań, których zabił, i
    kazał przebrać się w nie pięciu marynarzom.
    Odprawa dowódców dobiegła końca o zmierzchu. Lady Atago wróciła do grawisań całkowicie
    zakryta przez swoją straż przyboczną. Sten nie miałby szans nawet przez sekundę. No i dobrze, jak
    powiedziałaby Jann. Teraz trzeba się zatroszczyć o przyszłość - i o to, żeby nie dać się zabić. W
    zamieszaniu, wywołanym odjazdem oficerów i przemieszczaniem się oddziałów, nie było trudno
    przedostać się ku linii frontu.
    Kilgour znalazł lej po bombie, w którym poczekali, aż się zupełnie ściemni.
    Podpełzł do Stena.
    - Chłopcze, wez się w garść. Na pewno jeszcze znajdziemy okazję - wyszeptał. Sten chrząknął,
    a Kilgour dodał po chwili: - Aha, szefie. Nie wiem, jak to powiedzieć, ale chyba mam kłopoty z
    kiszkami.
    - No i co?
    - To, że te mundury są białe.
    - Owszem.
    - Już nie są.
    Sten wrócił do rzeczywistości i nawet zdołał się uśmiechnąć.
    Teraz ostatnie zmartwienie - nie dać się zabić przez swoich.
    Gdyby dowodził komandosami, to imperialni żołnierze dopiero rano by się zorientowali, że
    ktoś wszedł w ich okopy, bo dodatkowe gęby pojawiłyby się przy kuchni polowej. Ale miał do
    czynienia z marynarzami. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl