• [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

    piosenek w naszej aranżacji.
    Kurtyna jest zasłonięta, a obsługa scenografii przygotowuje wszystko do naszego występu. Kiedy scena
    jest gotowa, kurtyna się rozsuwa i jeden z moich muzyków zaczyna grać na gitarze. Pózniej wychodzę ja
    w pelerynie i zaczynam śpiewać jedną z piosenek, o której kiedyś Dylan powiedział mi, że bardzo lubiła
    ją jego matka, a która mówi o pięknej wyspie Portoryko.
    Nie ulega wątpliwości, że była bardzo przywiązana do swojej ojczyzny, tak jak ja do mojej, i
    rozumiem, że piękne słowa piosenki robiły na niej takie wrażenie.
    Przy pierwszych akordach ludzie zaczynają bić brawo, a ja jestem wzruszona, kiedy czuję, że
    trafiliśmy w dziesiątkę, wybierając tę piosenkę. Zaciekawiona zerkam na miejsce, w którym siedzą
    Ferrasowie i widzę, że wszyscy czterej są wzruszeni. Ani Dylan, ani Tony, ani Anselmo się tego nie
    spodziewali, i dostrzegam wdzięczność na ich twarzach.
    Piękną nazywają cię fale morza, w którym jesteś skąpana
    Piękną za twój urok, za to, że jesteś jak Eden.
    Masz w sobie szlachectwo matki Hiszpanii
    I dzikość odważnych Indian
    Masz w sobie również.
    Piosenka się rozkręca, a ja zaczynam tańczyć. W pewnej chwili muzyka zmienia rytm i na scenę
    wychodzą moi tancerze. Ja zrzucam pelerynę i odsłaniam seksowną, krótką srebrzystą sukienkę, krzycząc:
     Aguanilé& Aguanilé.
    Ludzie mnie oklaskują, a ja tańczę salsę i śpiewam, dając z siebie wszystko. Poruszam się z tancerzami
    po scenie i rozkoszujÄ™ siÄ™ tym, co robiÄ™.
     Aguanilé, aguanilé, Mai Mai
    aguanilé, aguanilé, Mai Mai
    eh, Aguanilé, Aguanilé, Mai Mai.
    Wszyscy w teatrze wstają z miejsc i zaczynają tańczyć. Uśmiecham się, kiedy to widzę. Nagle w głębi
    sceny, na telebimie pojawia się zdjęcie Luisy. Milknę, a piosenkę śpiewa dalej ona, ja tylko tańczę bez
    wytchnienia z moimi tancerzami. Przez kilka minut nasze głosy się zlewają i widzę, że wzruszony
    Anselmo ociera Å‚zy.
    Oj, ten mój gbur!
    Kiedy kilka minut pózniej występ się kończy, goście nagradzają mnie owacjami. Moja rodzina krzyczy.
    Słyszę ich ze sceny i posyłam im całusy. Wrzawa jest niesamowita. Z całą pewnością, chociaż mój
    występ nie był w stylu funky, bardzo się spodobał. Ludzie ponownie mogli cieszyć się Lwicą, chociaż był
    to tylko jej głos, i wiem, że są zachwyceni.
     To dla ciebie, Lwico!  krzyczę do mikrofonu, a cały teatr gotuje jej wielką owację.
    Spoglądam na mojego ukochanego, który jest wzruszony do łez. Klaszcze jak oszalały. Po jego minie
    widzę, jak bardzo mnie kocha i jak bardzo spodobało mu się to, co zrobiłam, żeby przypomnieć jego
    ukochaną matkę. Rozbawiona, ściągam rękawiczki i pokazuję teściowi dłoń, żeby zobaczył pierścionek, i
    puszczam do niego oko, uśmiechając się.
    Anselmo, kiedy to widzi, otwiera usta i parska śmiechem. Obejmuje syna, a ja patrzę na nich i
    uśmiecham się szczęśliwa. Moi rodzice domyślają się, co to znaczy, i nie wierzą, ale Coral wszystko
    potwierdza.
    Szczęśliwi Van Der Vallowie i Ferrasowie obejmują się i wszystko znów jest w porządku.
    Moje spojrzenie i spojrzenie Dylana spotykają się i odczytuję z jego warg słowa: kocham cię.
    Uśmiecham się do niego ze sceny, chwytam kluczyk, który mam na szyi i go całuję.
    Wiem, że od tej chwili znów zaczną się plotki, napastowanie dziennikarzy, trasy, rozstania z powodu
    pracy, ale wiem też, że mam przy sobie człowieka, który rozświetla mi życie i jestem pewna, że ja
    rozświetlam życie jemu. Nic nie będzie w stanie zgasić miłości, którą do siebie czujemy i jestem tego
    pewna, bo po prostu do tego nie dopuścimy.
    ===LUIgTCVLIA5tAm9PfU5+T3pPbxxzHXQVJB0lFlY5Cy VVOQ==
    Epilog: Portoryko.
    Trzy lata pózniej
    WyglÄ…dam przez okno samolotu.
    LÄ…dujemy na miÄ™dzynarodowym lotnisku Luis Muñoz Marín, wracajÄ…c z trasy europejskiej, i jestem
    zdenerwowana. Moi ukochani będą na mnie czekać.
    Valeria, która podróżuje ze mną, też nie może się doczekać, żeby znalezć się na ziemi. Nie cierpi
    długich lotów i muszę ją szpikować tabletkami. Jest taka jak ja. Podczas trasy poznała pewnego Francuza,
    który jezdził za nią do kolejnych miast, w których występowaliśmy i obecnie znajduje się na etapie
    szczęśliwego zakochania.
    Jak twierdzi, jej rozszerzacz nie nazywa się już Spartanin, teraz jest nim Alan Bourgeois, który ma metr
    osiemdziesiąt osiem i jest niezłym ciachem. Obie wiemy, że to początek pięknej historii miłosnej. Czy
    trwałej? Czas pokaże.
    Tifany, odkąd wsiadłyśmy do samolotu w Hiszpanii, nie przestaje flirtować z drugim pilotem. Moja [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl