• [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

    obciążenia.
     Mówiłem, że nie pozwolę ci odejść  powie-
    dział poważnie.  Jeżeli nie znajdę na ciebie innego
    sposobu, będę trzymał cię na rękach do końca życia,
    żebyś mi znowu nie umknęła.  Zabrzmiało to
    raczej jak grozba niż jak żart.
    Zaniósł ją do samochodu. Kierowca otworzył
    drzwi. Rico usiadł, wziął Giannę na kolana i położył
    rękę na jej udzie.
     Czemu pozwoliłeś Chiarze zostać?  spytała
    znowu przez Å‚zy.
     Widziałem rozpacz w twoich cudownych, zie-
    lonych oczach, patrzyłem, jak kurczysz się z bólu,
    jakby cię uderzyła. Skrzywdziła cię, zasłużyła na
    parę słów prawdy. Zagroziłem, że jeśli jeszcze
    kiedykolwiek spróbuje cię dręczyć, bardzo tego
    pożałuje. Zabroniłem jej nawet zbliżać się do nasze-
    go domu. Zapewniam ciÄ™, zostawi nas w spokoju,
    wie, że ze mną nie ma żartów.  Delikatnie pogłas-
    kał ją po udzie.
    NAJCENNIEJSZY SKARB 147
    Gianna nie potrafiła zebrać myśli. Ani szczere
    spojrzenie Rica, ani jego słowa nie rozproszyły jej
    wątpliwości.
     Dokąd my zmierzamy?  spytała bez związku.
     Do domu, tesoro. Jeżeli masz ochotę, to prosto
    do łóżka.
    Kusząca propozycja, lecz Gianna chciała więcej.
    Rico promieniował ciepłem, jego spojrzenia, gesty
    i słowa rozgrzewały duszę, ale nadal nie wszystko
    rozumiała.
     Ożeniłeś się ze mną z rozsądku. Nie kochałeś
    mnie.
    Rico milczał przez chwilę. Nie odpowiedział
    wprost:
     Trwałaś przy mnie w najtrudniejszym momen-
    cie. Twój głos wybudził mnie ze śpiączki.
     Nie wierzę. Chyba po prostu nadszedł właś-
    ciwy czas.
     O, nie. Usłyszałem, że mnie kochasz, że jes-
    tem ci potrzebny. Pewnie mi nie uwierzysz, ale
    wtedy właśnie nastąpił przełom. Nie wiem, jak to się
    stało, ale zmobilizowałem wszystkie siły i odzys-
    kałem świadomość. Pózniej wspierałaś mnie przez
    cały czas, a gdy traciłem nadzieję, umacniałaś moją
    wiarę w powrót do zdrowia. To właśnie dzięki tobie
    pozostałem wśród żywych  zapewnił wzruszony.
    Gianna położyła rękę na jego sercu, jak wtedy,
    gdy sprawdzała, czy żyje.
     Tak bardzo chciałam cię uratować. Nie wyob-
    148 LUCY MONROE
    rażałam sobie życia bez ciebie. Zwiat byłby pusty,
    gdyby ciebie zabrakło.  Nagle posmutniała.  Ale
    ty mnie nie kochasz.
     Tak myślisz? Czy twoje wyznanie wyrwałoby
    mnie z objęć śmierci, gdyby mi na tobie nie zależa-
    ło? Z początku nie śmiałem nazwać swego uczucia.
    Kojarzyłem je raczej z przywiązaniem, poczuciem
    bezpieczeństwa.
    W sercu Gianny zapaliła się iskierka nadziei.
    Zapewnienia Rica podziałały na jej obolałą duszę
    jak kojący balsam. Tylko że wiele spraw z przeszło-
    ści pozostało dla niej zagadką. Nie umiała sama
    odnalezć klucza do łamigłówki, którą stanowiło ich
    małżeństwo. Na usta cisnęły jej się niezliczone,
    wciąż nowe pytania. Dlatego drążyła dalej.
     Wytłumacz mi, dlaczego tak śpieszyłeś się ze
    ślubem?
     Z bardzo egoistycznych pobudek. Andre ci
    nadskakiwał, a ja nie chciałem cię stracić. Awie-
    działem, że jeśli złożysz przysięgę, dochowasz wier-
    ności.
    Gianna aż otworzyła usta ze zdziwienia. Zawsze
    uważała, że przyczyną scen zazdrości jest tylko
    władcze usposobienie Rica. No i jego męska duma.
     Przecież nigdy nie flirtowałam z twoim bra-
    tem.
     Ale on nie krył sympatii do ciebie. Ja nato-
    miast chciałem zatrzymać cię przy sobie, a nie
    miałem odwagi powiedzieć, że cię kocham. Gdybyś
    NAJCENNIEJSZY SKARB 149
    zdecydowała się na Andre, dostałbym to, co mi się
    słusznie należało.
     Nawet mi coś takiego nie przyszło do głowy.
    Tylko ty się liczyłeś, nikogo innego nie zauważa-
    łam.  Zamyśliła się.  AChiara?
     Kamienne serce  uciął ostro.  Interesowały
    ją tylko pieniądze i seks. To może jej dać każdy. Ty
    wybrałaś mnie i tylko mnie.
     Ale ona powiedziała mi dzisiaj...
     To, co jej pasowało, jak zwykle. Nie może się
    pogodzić, że porzuciłem ją dla dobrej i wiernej,
    zielonookiej dziewczyny.
     Ty???
     Ja. Zerwałem zaręczyny jeszcze w Nowym
    Jorku. A ona rozpowiadała na prawo i lewo, że
    poświęciłem dla niej własne szczęście. Rzekomo
    zwróciłem jej wolność, żeby nie rujnować jej życia
    i kariery. W końcu sama uwierzyła, że gdy stanę na
    własnych nogach, natychmiast do niej wrócę. Ale
    się przeliczyła. Chcę tylko ciebie, ciebie jedną ko-
    cham.
     Niemożliwe.  Oczy Gianny znów napełniły
    siÄ™ Å‚zami.
     Możliwe i prawdziwe, mi amore bella. Jesteś
    moim szczęściem i moim życiem. Nigdy ci tego nie
    mówiłem, bo za bardzo bałem się, że nigdy nie będę
    mógł udowodnić mojej miłości... jako mężczyzna.
     Nawet gdybyś pozostał sparaliżowany do koń-
    ca życia i to od stóp do głów, i tak uważałabym cię
    150 LUCY MONROE
    zawsze za uosobienie męskości  zapewniła z mocą,
    patrząc mu głęboko w oczy.
    Rico przymknął oczy, jakby wsłuchiwał się
    w echo jej słów.
     Oddałaś mi serce i duszę, poświęciłaś dla mnie
    wszystko. Każdy człowiek oddałby pół życia za tak
    piękną, bezgraniczną miłość. Ale ja wtedy bałem
    się, że nie potrafię jej odwzajemnić.
     Ateraz?
     Wczoraj widziałem, jak cierpisz. Wtedy zda-
    łem sobie sprawę, że jestem w stanie zrobić wszyst-
    ko, żeby już nigdy nie oglądać łez w twych pięknych
    oczach.
    Gianna wolała nie wspominać, że poród też nie
    należy do przyjemności. Jeszcze gotów zdecydo-
    wać się na adopcję. Rico ujął jej twarz w dłonie.
    Przemawiał uroczyście, jakby powtarzał słowa
    przysięgi małżeńskiej:
     Kocham cię. Jesteś moją drugą połową, moim
    drugim ja. Gdyby nie wypadek, straciłbym najcen-
    niejszy skarb, jaki kiedykolwiek w życiu posiada-
    łem: twoją miłość.
    Serce Gianny zatrzymało się na ułamek sekundy.
     I bez tego byś ją miał.
     Wiem o tym, ale nie umiałbym jej docenić ani
    przyjąć. Mama i Andre mieli rację. Byłem ślepy.
    Przy Chiarze zmarnowałbym życie, przy tobie cze-
    ka mnie wspaniała przyszłość. Dopiero w szpitalu
    dostrzegłem twoją urodę i złote serce. Wtedy zro-
    NAJCENNIEJSZY SKARB 151
    zumiałem, ile dla mnie znaczysz. Opłacało się tro-
    chę pocierpieć.
     Aadne mi trochę, przeszedłeś prawdziwą ge-
    hennę  żachnęła się.
     Ale warto było.
     Tak bardzo cię kocham...  szepnęła.
     Mów to jak najczęściej, mi amore.
    Powtarzała wyznanie wciąż na nowo, w samo-
    chodzie i pózniej, w domu, wśród pocałunków
    i pieszczot. Awieczorem, w sypialni obdarzali siÄ™
    nawzajem czułością i rozkoszą.
    Ceremonia zaślubin wyglądała dokładnie tak,
    jak powinna. Renata zadbała o to, żeby tradycji
    stało się zadość. Gianna miała na sobie białą suk-
    nię, a na głowie przecudny szal z ręcznie robionej
    hiszpańskiej koronki. Ten sam, który teściowa
    przeznaczyła na welon po powrocie z podróży.
    Rico marzył o prawdziwym miodowym miesiącu
    i zabrał Giannę do eleganckiego hotelu w Szwaj-
    carii.
    Tam dała mu najpiękniejszy, najbardziej intym-
    ny dowód miłości. Rozpuściła włosy, ujęła w ręce
    ich końce jak pędzelki i rysowała nimi miłosne
    zaklęcia na skórze ukochanego. Leżeli pózniej sple-
    ceni, nasyceni, szczęśliwi. Rico szeptał Giannie do
    ucha czułe słówka po włosku i po angielsku. Ujęła
    jego rękę i położyła ją sobie na brzuchu.
     Tam jest nasze dziecko  powiedziała.
    152 LUCY MONROE
     Ja też czuję jego obecność  zapewnił ze
    wzruszeniem.
    Osiem miesięcy pózniej powiła blizniaki. Rico
    był przekonany, że jedno dziecko pochodzi ze sztucz-
    nego zapłodnienia, a drugie z naturalnego. Zgadzała
    siÄ™ z nim.
    Kiedy nikt nie wierzył, że uda się go uratować, jej
    miłość wyrwała go z objęć śmierci. Jak mogła
    wątpić, że cud poczęcia powtórzył się dwukrotnie?
    Tuliła przecież do piersi dwa słodkie owoce tej
    niezwykłej miłości. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl