• [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

    zabił, niejasny jest motyw zbrodni.
     O ile nie był to Henry?
     Albo Ewa Kaludis  dodaÅ‚ Lindström.
    Zastanawiałem się przez chwilę.
     Co mogło być przyczyną, że ktoś obcy zjawił się tamtej nocy w Genezaret? 
    zapytałem.
    Lindström zawahaÅ‚ siÄ™ przez moment.
     Tylko świadek mógłby wiedzieć.
     A kto miałby być tym świadkiem?
     O tym nie mogÄ™ mówić  powiedziaÅ‚ Lindström i nieco przepraszajÄ…co wzruszyÅ‚
    ramionami.  Niestety.
    Przez kilka sekund patrzyłem się na niego w osłupieniu.
     A kwestie techniczne?  spytałem.  Zlady, narzędzie zbrodni i tak dalej. Jak pod
    tym względem sprawa się przedstawia?
     Kiepsko  powiedziaÅ‚ Lindström.  Zarówno jeÅ›li chodzi o Å›lady, jak i o narzÄ™dzie
    zbrodni. Nawet nie dało się ustalić, który z samochodów został wcześniej zaparkowany, Berry
    czy twojego brata. Chociaż wszystko przemawiało za tym, że to Henry był wcześniej.
     A narzędzie zbrodni?
     Nigdy go nie znalezliÅ›my  oÅ›wiadczyÅ‚ Lindström.  Takie sÄ… niestety realia. Dopóki
    ten ktoś się nie ujawni, to zabójca Bertila Albertssona nadal będzie na wolności. A dobrze
    byłoby móc napisać we wspomnieniach, że sprawa została jednak rozwiązana. %7łe mimo
    wszystko wiem, kto to zrobił. Dlatego właśnie tu jestem. Hmm.
    Znów zrobił małą przerwę. Wziął ostatni łyk wina, wytarł usta. Zebrał w sobie
    wszystkie siły, by po raz ostatni zaatakować.
     Czyli mam rozumieć, że nie powiesz mi nic, co by rzuciło choć małe światło na całą
    tę historię? Coś, co wtedy skrywałeś, czy coś, co nasunęło ci się dopiero po jakimś czasie.
     Niestety  powiedziałem.  Rozmyślałem o tym dwadzieścia pięć lat, lecz niestety
    wiem równie niewiele, co wtedy. Czysty przypadek, zjawił się szaleniec, który zabił, nadal
    podtrzymuję tę tezę. Czy chociaż zadaliście sobie trud, by ją sprawdzić?
    Lindström nie odpowiedziaÅ‚.
     Wiadomo, że gdybym się czegoś dowiedział, to poszedłbym z tym na policję 
    dodałem.
    WyglÄ…daÅ‚o, jakby Lindström siÄ™ poddaÅ‚, ja zaÅ› nie miaÅ‚em już tyle respektu dla jego
    osoby, co wtedy na początku lat sześćdziesiątych. Zrozumiałem też, że mając czternaście lat,
    jest się za młodym na to, by wyrabiać sobie pogląd o ludziach, choć akurat to, według mojego
    brata, niezle mi wtedy wychodziło.
     Bardzo mi przykro  powiedziałem  żałuję, lecz wygląda na to, że pańska wyprawa
    do Göteborga nie zostanie zwieÅ„czona sukcesem.
     Nie do końca. Po pierwsze, jedzenie było przednie, a po drugie, mam w swoim
    programie jeszcze jedno spotkanie.
     Naprawdę?  zdziwiłem się.  Z kim?
    Wyrównał w kieszeni fiolkę bronzolu i spojrzał przez okno.
    ***
    Nigdy siÄ™ nie dowiedziaÅ‚em, czy Verner Lindström rzeczywiÅ›cie z kimÅ› siÄ™ jeszcze
    spotkaÅ‚ w trakcie tamtej wizyty w Göteborgu, ale dwa miesiÄ…ce pózniej sprawa morderstwa
    Bertila Albertssona uległa przedawnieniu. To było we wrześniu tysiąc dziewięćset
    osiemdziesiątego siódmego roku i krótko po tym zdaliśmy sobie z Ewą sprawę, że tego
    wieczoru jedliśmy homara i piliśmy szampana.
    Tak jakbyśmy znali datę i uważali, że warto ją uczcić.
    Prawdziwy powód był oczywiście inny. Po prostu Karla pojechała do swego ojca do
    Eslöv, wiÄ™c mieliÅ›my caÅ‚e mieszkanie przy ulicy Palmsteda tylko dla siebie.
    Rozdział 24
    Lata mijały i wszystko stopniowo zaczęło odchodzić w zapomnienie. Nie
    doczekaliśmy się z Ewą Kaludis potomstwa, zresztą było na to za pózno. Kiedy się ponownie
    spotkaliśmy, miała czterdzieści siedem lat i oboje uznaliśmy, że ryzyko było zbyt duże. Jej
    córka Karla mieszkała u nas mniej więcej do tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego roku,
    potem wyjechała na studia do Paryża. Tam poznała kruczoczarnego Francuza i już została. Z
    własnymi dziećmi zacząłem mieć kontakt, po tym jak Ellinor przeszła pierwsza złość. Mój
    najstarszy syn Frans mieszkał nawet u nas. Przez kilka jesiennych miesięcy, kiedy był na
    pierwszym semestrze w Wyższej Szkole Dziennikarskiej.
    Mimo że cykl menstruacyjny skończył się Ewie kilka miesięcy po tym, jak skończyła
    pięćdziesiątkę, nie wpłynęło to jakoś drastycznie na nasze pożycie małżeńskie.
    Z tego, co się zdążyłem zorientować na podstawie dyskretnych rozmów ze znajomymi,
    wiedliśmy wyjątkowo bujne życie seksualne. Nikt jakoś nie wpadł na to, że między nami jest
    dziesięć lat różnicy; nawet mnie czasem trudno było to pojąć teraz, gdy czasem o tym
    pomyślę. Tak widocznie jest, że z niektórymi ludzmi czas obchodzi się bardzo łagodnie, a
    innych narusza ze zdwojoną siłą.
    Ostatni akord tej historii związanej z Genezaret czy Potwornością, jak to kiedyś
    określiłem, nastąpił wiosną i latem tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego siódmego roku. Od
    Ellinor, mojej byÅ‚ej żony, dowiedziaÅ‚em siÄ™ na poczÄ…tku maja, że proboszcz Wester z Ånge
    miaÅ‚ zawaÅ‚ serca i leży w szpitalu w Östersund. LiczyÅ‚ siÄ™ z tym, że może niedÅ‚ugo umrzeć, a
    ponieważ po odwiedzinach u nas dwanaście lat temu zachował numer do Ellinor, powiedział
    jej przez telefon, że zależy mu na rozmowie ze mną.
    Nie zdziwiło mnie to, że Edmund przeszedł zawał; przypomniałem sobie jego
    olbrzymie cielsko i postanowiÅ‚em udać siÄ™ do Östersundu przy pierwszej nadarzajÄ…cej siÄ™
    okazji.
    Ta pojawiła się kilka dni pózniej, wraz ze świętem Wniebowstąpienia Pańskiego i
    czterema wolnymi dniami. Stojąc przed wyborem pomiędzy samolotem, pociągiem a
    samochodem, ostatecznie zdecydowałem się na ten ostatni. Wyruszyłem w czwartek rano, by
    po upływie pół doby siedzieć na stalowym stołku u boku Edmunda.
    Ten bynajmniej nie zgubił wagi od naszego ostatniego spotkania. Leżał jak lord pod
    żółtym kocem, przypominał morsa wylegującego się na plaży; miał wiele rurek
    przymocowanych do ramion i nóg zaopatrujących jego wielkie cielsko w pożywienie. Jego
    twarz była jak spleśniała siwofioletowa śliwka i naprawdę ciężko było wyrokować, czy
    przeżyje.
    Tak czy owak, widząc mnie, poczuł ulgę.
    ***
     A twój prawdziwy ojciec?  spytałem.  Co z nim? Udało ci się do niego dotrzeć?
    Edmund zaśmiał się głośno, lecz był to śmiech nieco wymuszony.
     Tak, odnalazłem go  powiedział.  Przykutego do łóżka w pewnym mieszkaniu
    niedaleko Lycksele. Nie poznał mnie, chyba zapomniał, że ma syna. Alkoholizm i nieleczona
    cukrzyca zrobiły swoje, zmarł parę miesięcy pózniej.
    Pokiwałem głową. Nie zdziwiło mnie to, że Edmund nie miał ochoty o tym
    rozmawiać. Ani ochoty, ani siły. Trzeba było sobie coś jeszcze wyjaśnić, bo potem mogło być
    za pózno.
    Rozmawialiśmy może pół godziny, na więcej nie pozwalały mu siły. Kiedy
    skończyliśmy, wyglądał na bardzo wyciszonego. Tak wyglądają tylko zmarli albo ciężko
    chorzy ludzie.
    Jedną z ostatnich rzeczy, którą zdążył powiedzieć, było:
     To było mimo wszystko bombowe lato, Erik. Mimo Potworności, to było bombowe
    lato. Nigdy go nie zapomnÄ™.
     Ani ja  zapewniłem i poklepałem go między rurkami.  Do końca swoich dni.
     Do końca swoich dni  powtórzył Edmund z wiarą w głosie.
    Potem zasnął. Postałem chwilę, przyglądając mu się, i nagle stało się dla mnie jasne, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl