• [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

    " Muka  westchnął Filipek. Tym razem jego sławne powiedzonko wyraża
    ło wątpliwość.  Szamajski pod kluczem, a szef jak się stamtąd wydostał?
    " Ja?  Tolek Banan uśmiechnął się tajemniczo.
    " Uciekł szef?
    " Nie  zaprzeczył żywo.
    " Zaczarował ich?
    " Nie.
    " W takim razie zaczynam wierzyć w cuda.
    Tolek roześmiał się.
    " Bez cudów, po prostu mnie wypuścili.
    Małe oczka Filipka zaokrągliły się jeszcze bardziej.
    " Po prostu... wypuścili?  wyszeptał.  Nawet nie wylegitymowali?
    " Wylegitymowali.
    " I co im szef pokazał?
    " LegitymacjÄ™.
    " Jaką? Fałszywą?
    " Nie, prawdziwÄ….
     W takim razie ja jestem święty turecki, a ci na milicji dostali zaćmienia
    głowy.
    Tolek wolno zsunął się ze stołu, podszedł do okna, oparł się o ramę.
     Słuchajcie  powiedział patrząc im w oczy.  Teraz już mogę wam
    wszystko wyjawić. Ja nie jestem Tolkiem Bananem. Ja jestem Szymek Krusz,
    uczeń trzeciej klasy technikum komunikacyjnego.
    Było zupełnie cicho. Tolek stał oparty plecami o framugę okna. Patrzył im w oczy
    twardo i wyczekująco. A oni stali naprzeciw niego pełni zakłopotania i zdumienia, jak
    gdyby nagle wszystko się odmieniło.
    Pierwszy poruszył się Cygan. Szarpnął gwałtownie klamrą paska. Nagle opuścił
    ramiona ruchem pełnym rezygnacji.
     To ładnie nas szef wykiwał  powiedział, patrząc na czuby czarnych sztylp.
    Tamten uśmiechnął się pojednawczo.
    158
    " Możesz mi mówić  Szymek. Jestem waszym starszym kolegą.
    Cygan wzruszył ramionami.
    " Eee... tam... Teraz to i tak wszystko jedno. Nie ma co tu robić.
    Spojrzał na kolegów, jakby chciał znalezć u nich poparcie, a gdy nikt się nie
    odezwał, odwrócił się i ruszył do drzwi.
     Cygan!  zawołał za nim Szymek. Dogonił go kilkoma krokami, złapał za
    ramię i odwrócił do siebie.  Nie będę cię zatrzymywał. Powiedziałem wam, że
    każdy może odejść. Ale powiedz, dokąd pójdziesz?
    Chłopiec łypnął czarnymi oczami.
    " Myślałem, że będzie inaczej.
    " Chcesz zacząć wszystko od nowa? Znowu drobne kradzieże, znowu strach
    przed milicją, znowu upokorzenia. Nie zbrzydło ci?
    " Niech każdy myśli za siebie.
    Szymek Krusz puścił jego ramię.
    " %7łal mi cię, Cygan, ale rób, jak chcesz.
    Cygan stał jeszcze chwilę, jakby wrósł w podłogę. Naraz uniósł głowę i spojrzał
    na Filipka. Myślał, że tamten pójdzie za nim, a może chciał, żeby go chłopiec
    zatrzymał. Ale Filipek milczał, a jego okrąglutkie oczy wyrażały ogromne zakło-
    potanie. Inni też milczeli. I ta cisza ciążyła jak kamień. Cygan opuścił z wolna głowę,
    przygarbił się. Ciężkimi krokami ruszył przed siebie. Gdy doszedł do drzwi, odwrócił
    się i rzekł załamującym się głosem:
    " A ten abażur, co przyniosłem, może wam się przyda.
    Szymek zrobił taki ruch, jakby go chciał zatrzymać.
    " Ej, Cygan... zostań lepiej.
    Chłopiec zamrugał gęstymi rzęsami, wbił wzrok w podłogę.
    " No, nic...  wyszeptał.  Ja tylko myślałem, że będzie inaczej... ale jak
    chcecie, to zostanÄ™...
    " Nawet nie wiesz, jak się cieszę.  I nagle Szymek zwrócił się do pozosta
    łych:  Jeżeli uważacie, że was zawiodłem, to możecie odejść.
    Nikt nie ruszył się z miejsca. Nikt nie śmiał się odezwać. Zamienili tylko pełne
    zakłopotania spojrzenia i z respektem spoglądali na Szymka. Ten uśmiechnął się do
    nich po swojemu.
     Nie patrzcie tak na mnie. Zaraz wam wszystko wytłumaczę.
    Filipek tarł koniuszek okrągłego noska.
     Muka  powiedział zdławionym głosem.  Jeszcze nigdy nikt mnie tak
    nie nabrał.
     Zupełnie jak w kinie  wyrwał się nieoczekiwanie Julek Seratowicz.
    Karioka uniosła dłoń do czoła, jakby się dopiero teraz obudziła.
     Nic z tego nie rozumiem. Skąd ten pomysł z Tolkiem Bananem, skąd ta
    akcja Kobra?
    Szymek usiadł na stole i swoim zwyczajem chlasnął się w udo.
    159
     O, właśnie... Akcja Kobra to nie bujda. Akcja Kobra trwa. Możecie o niej
    przeczytać w rozkazie żoliborskiego hufca harcerzy.
    Filipek jęknął:
     W imiÄ™ Ojca, to szef harcerz!
    Szymek skinął głową.
     Tak, jestem drużynowym piętnastki. Ale proszę was, mówcie do mnie po
    imieniu. Tak będzie lepiej.
    Filipek złapał się za głowę.
    " Niech mi bratki między palcami wyrosną. To chciałeś z nas zrobić drużynę
    harcerskÄ…?
    " Nie  roześmiał się Szymek.  Chciałem, żebyście stali się zgraną, soli
    darną paką. I żebyście już nie byli gośćmi komisariatów. Pamiętacie nasze pierw
    sze spotkanie na Stadionie Dziesięciolecia?
    " No, jasne!  zawołali jednocześnie.
    " Przyznacie, że was solidnie zamurowało, gdy wam wygarnąłem, co o was
    wiem?
    Filipek chrzÄ…knÄ…Å‚ znaczÄ…co.
     Ja myślałem, że masz zdolności telepatyczne.
    Szymek przymrużył oko.
    " A może?  zażartował, ale wnet dorzucił poważnie:  Nie, nie jestem
    telepatą ani magikiem. A poznałem was dzięki akcji Kobra. Nie przerywajcie mi.
    Zaraz wam wytłumaczę. Akcja Kobra to akcja wakacyjna dla aktywu, który został
    w Warszawie. Każdy z nas podjął zobowiązanie, że podczas wakacji zrobi coś
    pożytecznego. Ja miałem pomóc w Towarzystwie Opieki nad Zwierzętami.
    " Teraz już wszystko jasne!  zawołała Karioka.  Tam poznałeś panią
    Tułajową, a pani Tułajowa, oględnie mówiąc, opowiedziała ci o nas...
    " Zgadza się  ciągnął Szymek.  Pani Tułajowa powiedziała mi wtedy:
     Ty, Szymek, jesteś energiczny, powinieneś się zająć moimi utrapieniami". Te
     utrapienia" to niby wy. Znacie dobrze panią Tułajową. Nieraz wyciągała was
    z komisariatu.
    " Tak  wtrącił mały Filipek.  Zawsze mówiła, że my jesteśmy niewinni,
    tylko środowisko.
    Szymek pokiwał głową.
    " Tak, tak... ale nie mogła sobie z wami poradzić. Wiem coś o waszych
    wyczynach.
    " No dobrze  przerwała mu Karioka  ale skąd wpadł ci pomysł, żeby
    udawać Tolka Banana?
    " To przypadek. Zobaczyłem napisy w parku Skaryszewskim i pomyślałem
    sobie:  Dobrze się składa. Któż może zaimponować im, jak nie Tolek Banan?"
    Powiedzcie tak szczerze, gdybym przyszedł do was i przedstawił się jako Szymek
    Krusz, czy chcielibyście w ogóle ze mną rozmawiać?
    160
    " Wszystko zależy od podejścia  zaznaczył filozoficznie Filipek.
    " O właśnie  podjął z humorem Szymek.  Miałem już do was podejście.
    Bo kiedy znalazłem się w niedzielę pod Klondike, widziałem, jak obrabialiście
    biednego Julka...
    " To była świetna heca  wtrącił zuchowato Julek.
    " Heca hecą, ale miałeś niewyrazną minę  żartował Szymek.  Potem
    przygotowałem list, który wywołał taką sensację. Wrzuciłem go w odpowiednim
    momencie. Sami widzicie, że nazwisko Tolka Banana działało jak magiczne za
    klęcie.
    Filipek jęknął żałośnie.
    " Aleśmy się dali nabrać.
    " Nie przerywaj  upomniał go Szymek.  Był więc list. Było pierwsze [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl