• [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    kować. Może i SoftWerx nie jest pracą moich marzeń, ale musiałam się bardzo sta-
    rać, żeby ją dostać.
    S
    R
    - Różnica między nami polega na tym, że ja kocham swoją pracę.
    - To przeurocze - oznajmiła z ironią, wstała z łóżka i przeszła przez pokój.
    - Czy mi się tylko wydaje, czy to ma coś wspólnego z tą  emocjonalną absty-
    nencją", o której mówiłaś?
    - Daruj sobie tę kuchenną psychoanalizę, dobrze? - syknęła rozzłoszczona. -
    Jeśli chcesz wierzyć w bajki, twoja sprawa. Ja z pierwszej ręki wiem, że to nie takie
    proste - powiedziała spokojniej, podeszła i uklękła przy łóżku, kładąc drobną dłoń
    na udzie Matta. - Zostawmy to, dobrze? Mieliśmy nie robić zamieszania.
    - Ale El...
    - Daj spokój, proszę.
    Matt nie miał innego wyjścia. Skinął głową, a Ella uśmiechnęła się, zanim go
    pocałowała.
    - Wstaw chińszczyznę do lodówki, a ja tu trochę posprzątam. Chętnie spraw-
    dzę przepowiednię z ciasteczka. - Puściła do niego oczko.
    Ciało Matta znów wygrało z rozumem.
    Leżała wpatrzona w sufit, podczas gdy Matt smacznie spał. Wtulił się w nią,
    co było miłe, ale też nie pozwalało jej zasnąć.
    Ostatnie dni były niczym surrealistyczny sen. Zupełnie jakbym żyła cudzym
    życiem, pomyślała Ella. Matt okazał się prawdziwym darem niebios. Bez słowa
    skargi, z uśmiechem na ustach pomagał jej pakować, zaklejać i przenosić pudła.
    Gdyby musiała robić to sama, przeglądając dziesięcioletni dorobek swój i Mel, by-
    łoby to bardzo smutne zajęcie, jednak Matt skutecznie odciągał jej uwagę od rzew-
    nych wspominków i roztrząsania przeprowadzki.
    Wino, jedzenie, muzyka i dużo dobrego seksu sprawiały, że gorzka pigułka
    była łatwiejsza do przełknięcia. Zamiast cierpieć, Ella doskonale się bawiła. W tej
    chwili jednak wcale nie było jej do śmiechu.
    - Nie śpisz? - wymruczał zaskoczony Matt.
    - Jakoś nie mogę. Wybacz, jeśli cię obudziłam.
    S
    R
    Musnął ustami jej ramię i wtulił się w nią całym ciałem.
    - Wszystko gra?
    Odetchnęła głęboko, starając się uspokoić. Nie zamierzała się rozklejać, ale
    jego pytanie sprawiło, że wreszcie uświadomiła sobie skalę czekających ją zmian.
    Rozszlochała się cicho.
    Matt przekręcił się na plecy, pociągając ją za sobą tak, że głowa Elli spoczęła
    na jego piersi. Z całej siły zmuszała się do powolnych oddechów i skupienia na
    miarowym biciu jego serca.
    - Porozmawiaj ze mną - poprosił cicho. - Co się stało?
    Cisza i mrok sprzyjały zwierzeniom. Ella odrzuciła opory i uznała, że Matt
    mógłby być dobrym słuchaczem.
    Wprawdzie wielokrotnie omówiła z przyjaciółką wszystkie plusy i minusy
    swojej decyzji, ale znały się tak długo, że Melanie dobrze wiedziała, co Ella chce
    usłyszeć, a Ella równie dobrze wiedziała, co powie jej przyjaciółka. Zresztą Mel nie
    była obiektywna. Tymczasem Matt był postronnym obserwatorem.
    - Nagle to wszystko mnie przerosło...
    - Chwila zwątpienia?
    - Niezupełnie. Ta praca to dla mnie duży krok naprzód. Od lat do tego dąży-
    łam. Poza tym, skoro taka szansa trafiła mi się niemal w miejscu, w którym się wy-
    chowałam, uznałam to za znak, że pora coś zmienić. Tym bardziej że Mel się wy-
    prowadza. Mimo to żal odchodzić stąd po dziesięciu latach... Fort Morgan to mała
    mieścina, a Pensacola jest niewiele większa. Plaża jest super i pogoda także stanowi
    plus, ale co będzie, jeśli się znudzę? Nie byłam tam od wieków!
    - To po co starałaś się o tę pracę? - zapytał łagodnie.
    - Bo to szansa na karierę.
    - Ale jakoś się nie cieszysz. Z pewnością tutaj znalazłabyś coś podobnego. To
    znaczy gdybyś chciała zostać w Chicago.
    - Mel wyszła za mąż.
    S
    R
    - I co z tego?
    - Przecież się wyprowadzi. Teraz ma Briana i chce powiększyć rodzinę...
    Uniósł się na łokciach, by widzieć jej twarz. Trudno było dostrzec cokolwiek
    w półmroku, ale Ella czuła, że już się nie uśmiechał.
    - Pozwól, że ponownie zaryzykuję kuchenną psychoanalizę. Mówisz tak, jak-
    byś się bała, że Melanie nie znajdzie już dla ciebie czasu, i chciała wyjechać, zanim
    okaże się to prawdą.
    - Matt! - krzyknęła oburzona, wyplątała się z pościeli oraz jego ramion i gwał-
    townie usiadła.
    - Posłuchaj. Naprawdę wolisz podjąć pracę, której nie chcesz, niż...
    - To awans, rozumiesz?
    - Awans, na którym ci nie zależy.
    Nieustępliwość Matta w kwestii pracy sprawiała, że Ella miała chęć rwać
    włosy z głowy.
    - Nie będziemy wracać do rozmowy o wymarzonym zajęciu, prawda?
    - Wiem, że każdy z twoją przeszłością obawiałby się porzucenia, ale...
    - Co? - krzyknęła rozzłoszczona.
    To nie był temat, który chciała z nim poruszać. Jak oparzona wyskoczyła z
    łóżka i chwyciła szlafrok wiszący na drzwiach łazienki. Matt nie wyglądał na zmie-
    szanego jej wybuchem.
    - Dlaczego to, co u kobiet jest wadą, u mężczyzn określa się jako zdecydowa-
    nie i niezależność? Czemu niby wam wolno robić karierę, a kiedy my się do tego
    zabieramy, to jesteśmy podejrzewane o ukryte problemy?
    - Nie wykręcaj kota ogonem.
    - Nie sądzę, żebyśmy znali się na tyle, żeby móc prowadzić tę rozmowę - [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl